Mrożąca krew w żyłach sytuacja miała miejsce w poniedziałek wieczorem. Było już po godz. 21, gdy do autobusu linii 173 na przystanku Rezedowa wbiegł zakrwawiony mężczyzna. Przystanek później kierowca pojazdu wezwał pomoc. Informację tę w rozmowie z "Super Expressem" potwierdziła nadkom. Joanna Węgrzyniak. - Ranny mężczyzna wszedł do autobusu. Kierowca wezwał karetkę. Pogotowie zabrało mężczyznę do szpitala - powiedziała policjantka. - To, co wydarzyło się wcześniej będziemy dopiero wyjaśniali - dodała.
Jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, z relacji świadków makabrycznego zajścia wynika, że nim mężczyzna wbiegł do autobusu, uciekał środkiem ulicy przed dwoma osobami: kobietą i mężczyzną. Trzymał się wówczas za brzuch, w który prawdopodobnie został raniony. Za tą wersją zdarzenia mogą przemawiać liczne ślady krwi na podłodze autobusu oraz dziury w zabezpieczonej przez policję kurtce rannego.
Nie wiadomo jeszcze, co dokładnie wydarzyło się przed wejściem mężczyzny do autobusu. Czy został napadnięty? Dźgnięty nożem? Dlaczego właściwie został ranny i przez kogo? Policja oprócz podziurawionej kurtki miała zabezpieczyć również plik gotówki. Odpowiedzi na wszystkie nurtujące pytania szukają funkcjonariusze, którzy wyjaśniają sprawę. Jak udało nam się ustalić, dzisiaj (wtorek, 4 stycznia) policja ma porozmawiać z poszkodowanym. Być może jego wersja wydarzeń rzuci nieco światła na tę owianą tajemnicą sprawę.