Sąsiedzi, słysząc krzyki, wezwali policję. Podejrzewali, że agresywny domownik ma broń i może zrobić krzywdę swojej matce. - Policjanci dostali sygnał, że mężczyzna, który przebywa w mieszkaniu, ma przy sobie niebezpieczne przedmioty przypominające broń. Próby negocjacji z nim nie przyniosły efektu. Funkcjonariusze wkroczyli więc do mieszkania i obezwładnili mężczyznę - opowiada podkomisarz Joanna Węgrzyniak z południowopraskiej policji.
Powalili furiata na ziemię i skuli kajdankami. Mężczyzna podczas awantury z matką rozciął sobie głowę. Na miejscu lekarz opatrzył rannego i zdecydował, że zostanie odwieziony na obserwację do szpitala dla nerwowo i psychicznie chorych w Drewnicy.
Zobacz też: Stołeczna policja pomogła przechwycić auto. Odzyskali skradzionego Bentleya
Policja na szczęście nie musiała ewakuować mieszkańców. Przed klatką schodową zebrał się jednak spory tłumek gapiów. - Nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Tutaj mieszkają sami spokojni ludzie - narzeka jedna z mieszkanek bloków, której trudno uwierzyć, że Maciej K. wpadł w szał i groził swojej matce. - Kilka miesięcy temu wrócił z zagranicy. Od tego czasu widziałam go może kilka razy. Zawsze wydawał się normalnym, cichym i kulturalnym człowiekiem - opowiada jedna z lokatorek budynku. Furiata broni jego matka. - Do niczego złego nie doszło. To policja urządziła sobie spektakl. Brakowało im interwencji na mieście i zorganizowali sobie naszym kosztem spektakularną akcję. To chorzy idioci - komentuje zdenerwowana staruszka.