– To jest jakiś sabotaż. Stoję tu od 8.30, już piątą godzinę i czekam, żeby zapisać się na szczepienie! Poszłabym do domu, ale szkoda mi tego straconego czasu, więc czekam dalej. Może się uda – skarży się „Super Expressowi” Elżbieta Kaczyńska (70 l.). Była jedną z tłumu, który w kilkusetmetrowym ogonku oczekiwał przed szpitalem na Ursynowie. Kolejna 70-latka przekonywała, że w niedzielę została zapisana na szczepienie w środę. – Pani wpisała mnie na kartce, bo system się zawiesił, ale gdzieś tą kartkę zgubili, bo gdy dziś przyszłam, mojego nazwiska nie było – opowiada. Skąd się wziął ten chaos i irytacja seniorów? – W Południowym zwolniło się ok. 100 miejsc na szczepienia, więc punkt rozpoczął dorejestrowywanie seniorów, by nie stracić ani jednej szczepionki – tłumaczy wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Ale wieść o wolnych miejscach rozniosła się lotem błyskawicy i tłum przed punktem szczepień zaczął rosnąć.
Rejestracja zakończyła się szybko. A informacja, by seniorzy nie zapisani na tę 100-osobową listę nie stali w kolejce, nie poskutkowała. Emeryci tkwili w ogonku z nadzieją, że może jeszcze zwolni się jakieś miejsce. – Chętnych na szczepienia jest wielu, a szczepionek brak. Dodatkowo chaos potęguje to, że centralna rejestracja szwankuje. Seniorzy nie mogą się dodzwonić. Więc wolą odstać swoje w kolejkach. Osobiście. Niestety wczoraj sprzed Południowego wielu emerytów odeszło z niczym.