Nad losem trzech rodzin budynku przy Bakaliowej 6, w którym już dwukrotnie zawaliły się ściany i sufit, głowią się już wszyscy. Wczoraj władze dzielnicy powiadomiły prokuraturę. - Liczymy, że zmusi ona Zrzeszenie Właścicieli Nieruchomości do zapewnienia ludziom lokali zastępczych, co nakazał im nadzór budowlany - mówi Adam Grzegrzółka (30 l.), wiceburmistrz Pragi-Południe.
Dramat ma jednak wielu bohaterów i wszyscy mają coś na sumieniu. Dzielnica ma bałagan w dokumentach - w ewidencji gruntów wciąż figuruje zmarły 11 lat temu właściciel budynku! Urzędnicy do tego zameldowali lokatorów, mimo że nie życzyli sobie tego spadkobiercy domu, którzy potem już nie interesowali się nieruchomością.
Władze ZWN twierdzą, że przez kilka lat próbowały przekazać dzielnicy budynek. W końcu w 2007 r. zrzekły się administrowania nim. - Między innymi dlatego, że lokatorzy nie płacili czynszu. Zaległości sięgają blisko 100 tys. zł - mówi wiceprezes ZWN Barbara Grzybowska-Kabańska (54 l.). - Nie płaciliśmy, bo uznaliśmy, że skoro właściciel nie żyje, to zrzeszenie nie ma prawa do tych pieniędzy - ripostuje Katarzyna Gądek (48 l.).
Ostatecznie problem rozwikłać ma prokuratura. Nie wiadomo, czy dom wytrzyma do tego czasu. Zgodnie z prawem dzielnica może lokatorom jedynie zapewnić tymczasowe schronienie w hotelu.