Tadeusz K. (+79 l.) został znaleziony martwy w czwartek, 13 stycznia, o poranku. Jak zdradził nam sąsiad Eugeniusz Gałecki (70 l.), ciało Tadeusza zostało znalezione przez jego żonę Krystynę (78 l.), a także 17-letniego Eryka, wnuka mężczyzny. Dalej sprawę przejęli policjanci, którzy niechętnie udzielają odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Sylwester Marczak, rzecznik stołecznej policji, potwierdził śmierć mężczyzny. - Sprawa ta jest nas niezwykle istotna. Policjanci zajmują się nią z równie wysoką uwagą, co sprawą warszawskich trucicieli - mówi Sylwester Marczak, oficer prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Tuż po śmierci mężczyzny, Polska Agencja Prasowa poinformowała, że w sprawie został zatrzymany 17-letni Eryk, wnuk Tadeusza. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, jego zatrzymanie nie było bezpośrednio powiązane ze śmiercią biznesmena z Wawra. Powodem zatrzymania były najprawdopodobniej narkotyki, które znaleziono w domu państwa K.
Głos w sprawie zabrała także siostrzenica Tadeusza. - Jeśli myślicie, że po zakatowaniu człowieka jesteście bezkarni, to się mylicie. Poświęcę życie na to, by was znaleźć. Miejcie świadomość, że nie można zabijać człowieka, który był dobry tak dobry jak mój wujek. Świat pokazuje, że musimy i mamy obowiązek walczyć o tych, którzy zostawili nam dobro - mówi Sandra Borowiecka, siostrzenica Tadeusza K.