Kanie pod Pruszkowem. Krwawy mord w domu. Zamordowano niepełnosprawnego mężczyznę
Sprawa morderstwa w Kaniach pod Pruszkowem była owiana tajemnicą. Pomimo tego, że wiadomości o mordzie zaczęły pojawiać się w sieci, służby nadal milczały, policjanci nie potwierdzali zdarzenia, a prokuratura nie udzielała żadnych informacji. Dopiero w piątek, 1 września, usłyszeliśmy pierwsze, oficjalne stanowisko.
– Potwierdzamy, że doszło do zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Zatrzymano jedną osobę. Do czasu realizacji czynności procesowych z nią, dla dobra postępowania prokuratura nie może udzielić dalszych informacji – powiedział nam z samego rana prok. Marcin Przestrzalski, zastępca rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak doszło do tego mordu? Tadeusz, około 70-letni niepełnosprawny mężczyzna, jak słyszymy od jego sąsiadów, mieszkał z 63-letnią opiekunką, Grażyną. Niestety, kobieta środowy wieczór (30 sierpnia) najprawdopodobniej zapamięta na długie lata. W stanie ciężkim, z poważnym urazem głowy została przetransportowana śmigłowcem do szpitala w Warszawie. Tadeusz, którym się opiekowała, zmarł w przerażających okolicznościach.
– To było jakoś w okolicy godziny 19. Nasz sąsiad zadzwonił po policję i pogotowie. Tutaj było z 20 samochodów policyjnych. Nikt nie chciał nam powiedzieć co się stało, dopiero później dowiedzieliśmy się, że Tadzia zamordowano – słyszymy od świadków zdarzenia.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, Tadeusz został zaatakowany podczas próby sprzedaży swojego samochodu. Zmarł zaraz po ataku, a jego opiekunka ledwo uszła z życiem. W trakcie policyjnej akcji, przed posesją leżały zakrwawione części garderoby oraz rękawiczki jednorazowe.