Wracała z dyskoteki, nie żyje. Tajemnicza śmierć 25-letniej Sylwii
Mirosława (59 l.) i Jarosław (61 l.) nie mogą pogodzić się z okrutnym losem, który sprawił, że ich córka Sylwia straciła życie. Kiedy zimą 2016 r. 25-latka nie wróciła do domu po dyskotece, rodzina i sąsiedzi zaczęli jej szukać. Finał poszukiwań okazał się tragiczny. Młodą kobietę znaleziono martwą w polu. Sylwia leżała w śniegu ubrana w bluzkę z krótkimi rękawami przy 15-stopniowym mrozie! Nie wiadomo, jak i dlaczego tam się znalazła. - Ktoś pewnie dosypał jej jakiegoś narkotyku, zgwałcił i wyrzucił z samochodu - stwierdziła z płaczem pani Mirosława, matka zmarłej 25-latki. Kobieta i jej mąż są pewni, że Sylwia nie wysiadła z własnej woli z auta i w samej bluzce szła na skróty przez pola do domu.
Policja umorzyła sprawę
Do dziś jednak nie wiadomo, kto zostawił 25-latkę na trzaskającym mrozie, w nieznanym miejscu i bez odpowiedniego ubrania. Śledztwo w tej sprawie umorzono. - Sprawa została umorzona z braku cech przestępstwa - przekazała asp. Weronika Wujek z policji w Łosicach. Słowa zrozpaczonych rodziców zmarłej kobiety łamią serce. - Jestem już u kresu wytrzymałości, bo najgorsza jest niemoc. Nigdy nie przestanę marzyć o tym, by winni śmierci mojej córki zostali ukarani. Przecież zostawiając ją na drodze w potworny mróz, pozostawili ją na pewną śmierć - powiedział pan Jarosław, ojciec zmarłej tragicznie Sylwii.
Listen on Spreaker.