Budowa pełnej przepychu podmiejskiej rezydencji rozpoczęła się w połowie lat 80-tych. Powstała ogromna willa w stylu dworkowym, która nigdy nie została jednak ukończona. Po około 10 latach ambitny projekt został porzucony i od tej pory rezydencja konsekwentnie niszczeje i zarasta.
Mimo upływu lat i popadnięcia w całkowitą ruinę willa wciąć zachwyca kunsztem wykonania i rozmachem założeń architektonicznych. Kolumnady, weranda i dziś już niewidoczne założenie parkowe z jeziorem. Wszystko to sprawia wrażenie ogromnego przepychu.
W centralnej części budynku znajduje się owalny hol. Na malowniczy taras wychodzi się wprost z sypialni, dalej znajduje się jeziorko, w którym niegdyś pływały ryby. Kuchnia znajdowała się w piwnicy, a połączona była z jadalnią windą.
Niegdyś zwracało na siebie uwagę również samo ogrodzenie posesji, które fantazyjnie wiło się wokół starych drzew, tak aby przypadkiem ich nie naruszyć. Niestety kilka miesięcy temu jego fragmenty zostały zburzone i straciło ono swój dawny kunsztowny charakter.
Czytaj: Interwencja księdza egzorcysty w szpitalu psychiatrycznym w Otwocku. Przerażające [Zakazane MIEJSCA]
Willa ma jednak również swoją mroczną stronę. Według miejscowych legend dom miał być własnością Andrzeja Wajdy. Reżyser takich filmów jak „Kanał”, "Popiół i Diament", "Człowiek z Marmuru", czy "Katyń", miał w nim ukrywać swoją nieślubną córkę, która ostatecznie zmarła tutaj w nie wyjaśnionych okolicznościach. Od tej pory nad rezydencją miało unosić się fatum, skutkujące tym, że dochodziło w nim do licznych wypadków. Inną rzeczą jest to, że ulegała im głównie pijana młodzież, która upodobała sobie imprezowanie w tym opuszczonym miejscu oraz narkomanii, którzy w pewnym momencie zasiedlili willę.
Najciekawsze jest jednak to, że legenda o tym, iż ogromną willę budował dla siebie słynny reżyser, zrodziła się przez pomyłkę. Andrzej Wajda zapytany niegdyś, czy willa należy do niego, miał się jedynie zaśmiać i powiedzieć, że właśnie tak rodzą się plotki.
Właścicielem domu faktycznie był człowiek o nazwisku Wajda, jednak zupełnie niezwiązany ze słynnym reżyserem. Rezydencję miał budować dla swojej córki, która niestety nagle zmarła. Ponoć popełniła samobójstwo, przedawkowując narkotyki. Zrozpaczony ojciec z żalu porzucił pełen rozmachu projekt, po czym wyjechał za granicę.
Mimo że dom nigdy nie należał do Andrzeja Wajdy, ma on swój epizod filmowy. Rezydencję obejrzał Krzysztof Kieślowski, gdy przygotowywał się do realizacji filmu Trzy Kolory: Biały. Reżyser zachwycił się i nakręcił w niej jedną ze scen filmu, gdyż idealnie pasowała do scenariusza.
Willa zagrała posiadłość głównego bohatera filmu Karola, w którego rolę wcielił się Zbigniew Zamachowski, nowobogackiego biznesmena, który dorobiwszy się fortuny, stawia swoją podwarszawską rezydencję.
W ten sposób willa w swojej najlepszej odsłonie została na zawsze utrwalona na taśmie filmowej. Od tamtego czasu już jedynie popadała w coraz większą ruinę, roztaczając wokół siebie tajemniczą, mroczną aurę. Naprawdę skrywa jedynie smutną historię ojca, który z żalu po śmierci córki, na zawsze porzucił wielki projekt, który dla niej tworzył.