W poniedziałek, 11 kwietnia, tuż przed godz. 21:00 w dzielnicy Mokotów w Warszawie mieszkańcy mogli zaobserwować przedziwne zjawisko na niebie. Światło w ciemnych chmurach rozpraszało się i powracało w punkt, by po chwili zacząć prawdziwy taniec na ciemnej łunie. Mieszkańcy aż się zatrzymywali, robili zdjęcia i zastanawiali się, czym jest tajemniczy punkt na niebie. Samolot? Wykluczone, bo światło było zbyt nieregularne - w dodatku występowało właściwie w jednym punkcie. Zjawisko wzbudziło niepokój wśród ludzi, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń na świecie. Tymczasem powód okazuje się dość prozaiczny - czytelnicy "Super Expressu" podpowiadają, że to prawdopodobnie głupi dowcip jakiegoś mieszkańca, który rozświetlił na chmurach głowę ledową, czyli światło, które wykorzystuje się np. na miejskich imprezach podczas koncertów. Znaleźli się też i tacy, którzy upatrują w tym wyładowania atmosferyczne. Po kilku minutach światło zniknęło. Uspokajamy więc, że nie jest to nic niepokojącego. Jesteście ciekawi, jak to wyglądało?
Zobaczcie poniżej nagranie wideo.
Polecany artykuł: