Mężczyzna, który stał na wąskim gzymsie na zewnątrz tarasu na 30. piętrze Pałacu Kultury i Nauki to – jak ustaliliśmy - 26-letni Tajwańczyk, który przyleciał zaledwie kilka godzin wcześniej do Warszawy. „Chcę zaprotestować przeciw wojnie na Ukrainie. Tylko Polska pomaga Ukrainie. Niech mnie media usłyszą!” – mówił łamaną angielszczyzną najpierw do szefa służby ochrony Pałacu Kultury, a później do policyjnych negocjatorów. „Super Express” dotarł do zdjęć z wydarzeń, które rozegrały się po godz. 20 w centrum Warszawy na wysokości 114 metrów... Zdjęcia z monitoringu pokazują, jak rozegrała się ta desperacka demonstracja młodego obywatela Tajwanu.
Polecany artykuł:
20 kwietnia o godz. 16.45 młody mężczyzna, wyglądający jak inni turyści, wszedł do Pałacu Kultury, wjechał na taras na 30. piętrze snuł się tam kilka godzin. Jakby planował swój desperacki plan i badał możliwości realizacji. Tuż przed zamknięciem tarasu widokowego, przed godz. 20, nagle błyskawicznie wdrapał się po kracie zabezpieczającej. Plecak zostawił na tarasie, a sam przeszedł na drugą stronę. Trwało to minutę! Wykazał się niezwykłą wprost sprawnością i gibkością. Przecisnął się przez szparę między kratą a sklepieniem i stojąc na śliskim i mokrym od deszczu gzymsie zażądał… telewizji i tłumacza. Pracownik ochrony PKiN zareagował natychmiast.
- Do czasu przybycia służb zacząłem rozmawiać z potencjalnym samobójcą, próbując ustalić motywy działania i uspokoić mężczyznę. Dowiedziałem się, że chce zaprotestować w ten sposób przeciwko wojnie w Ukrainie i chce, by go świat usłyszał. Wyczułem, że nie chce popełnić samobójstwa, ale sytuacja była niebezpieczna – mówi nam szef służb ochrony Pałacu Kultury
Wskazał strażakom najlepsze miejsce na ustawienie skokochronu, na wypadek, gdyby Tajwańczyk spadł z wysokości 114 metrów... Mężczyzna podsycił jeszcze atmosferę grozy swoim zachowaniem na wąskim gzymsie!
Tajwańczyk miał nerwy ze stali. Przeszedł po tym śliskim, wystającym fragmencie z jednego okna na drugie. W pewnym momencie chciał najprawdopodobniej odciąć się od mówiących do niego ludzi - nałożył słuchawki na uszy i podrygując zaczął sobie śpiewać!
Na zewnątrz padał deszcz. Na gzymsie za oknem leżało mnóstwo drobnych monet, które rzucają tam turyści. Poślizgnąć się na nich podczas tego specyficznego tańca nie było trudno. Ale na pałacową „trzydziestkę” szybko dotarli policyjni negocjatorzy. Aż czterech. Udało im się przekonać 26-latka, by zgodził się przypiąć pasami do kraty.
- Później strażacy wycięli go razem z kratą. W czwartek rano wstawiliśmy nowe zabezpieczenia. A w przyszłości zakratowany będzie również przesmyk tuż pod sklepieniem – opowiada „Super Expressowi” wiceprezes Pałacu Kultury i Nauki Katarzyna Osowiecka.
Jak podaje podinsp. Robert Szumiata z policji w Śródmieściu, mężczyzna po desperackim proteście trafił do szpitala.
Ok. godz. 22.20 akcja na 30 piętrze Pałacu Kultury się zakończyła. - Dzięki szybkiej reakcji pracowników ochrony i sprawnej współpracy wszystkich służb nie doszło do tragedii - mówi kierownik działu ochrony i zabezpieczeń w PKiN.
To pierwszy taki przypadek od czasu montażu krat zabezpieczających na tarasie. Zamontowane zostały w 2014 roku.