Tragiczny wypadek na ul. Jagiellońskiej w Warszawie. Nie żyje 4-letni chłopczyk
W piątkowe przedpołudnie, 12 sierpnia, przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie rozegrał się dramat, który rozdziera serce. Czteroletni chłopiec wysiadał ze swoją babcią z tramwaju numer 18. Niespodziewanie drzwi starego składu przytrzasnęły mu nóżkę. Tramwaj ruszył, ciągnąc za sobą po kamienistym torowisku bezbronnego chłopca. Malec nie miał najmniejszych szans na przeżycie. Zginął w potwornych okolicznościach na oczach przerażonej babci.
Po wypadku Tramwaje Warszawskie zapewniały, że skład, który feralnego dnia kursował w kierunku pętli na Żeraniu, był w pełni sprawny technicznie. - Wagon spełnia wszystkie wymogi bezpieczeństwa określone w rozporządzeniu. Dotyczy to także systemów bezpieczeństwa drzwi i systemu zapobiegania przytrzaśnięcia pasażera - informował wówczas Maciej Dutkiewicz, rzecznik prasowy Tramwajów Warszawskich.
Sprawa śmierci chłopca zajęła się prokuratura. Przesłuchana została już babcia malca, mężczyzna, który jechał autem wzdłuż Jagiellońskiej, a także mężczyzna, który zaciągnął hamulec ręczny w tramwaju. Jak udało nam się ustalić, do tej pory, a minęły już dwa miesiące od tragedii, nie został przesłuchany motorniczy. Prokuratura nadal czeka na zgodę lekarza.
Prace rozpoczął też powołany biegły z zakresu ruchu drogowego. Jak przekazała nam prokurator Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, opinia biegłego ma być ogłoszona pod koniec października, może nieco później. Wtedy prokuratura będzie mogła rzucić więcej światła na przyczyny i okoliczności tragedii.
4-latek zgiął ciągnięty przez tramwaj. Rekonstrukcja wydarzeń
Tymczasem firma Crashlab.pl zajmująca się m.in. analizami zdarzeń drogowych przygotowała rekonstrukcję tragicznego wypadku przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie. Na nagraniu zademonstrowano m.in. działanie mechanizmu zamykania drzwi, gdy te napotykają na przeszkodę. Okazuje się, że drzwi zamknęły się, a tramwaj ruszył dalej nawet wtedy, gdy pomiędzy drzwiami stanęła noga… dorosłego mężczyzny! Podobnie zadziało się, gdy napotkaną przez drzwi przeszkodą było męskie przedramię. Dlaczego tak się stało, skoro mechanizmy bezpieczeństwa działały prawidłowo?
- Drzwi tramwaju składają się z dwóch skrzydeł. Na ich pionowych krawędziach znajdują się uszczelki gumowe. W przypadku zamknięcia drzwi nie dochodzi do styku krawędzi skrzydeł, lecz stykają się ze sobą uszczelki. Ze względu na elastyczność uszczelki i odstęp pomiędzy krawędziami istnieje możliwość umieszczenia przeszkody pomiędzy krawędziami drzwi. Dodatkowo skrzydła wykonane są z tworzywa sztucznego i istnieje możliwość ich wyboczenia. Nie występuje też idealne spasowanie dolnych krawędzi drzwi z podłogą. Te okoliczności powodują, iż pomimo znalezienia się przeszkody pomiędzy krawędziami skrzydeł drzwi może nie zadziałać zarówno rewers, jak również mechanizm blokady jazdy - słyszymy na umieszczonym w serwisie YouTube nagraniu.
- Rozporządzenie Ministerstwa Infrastruktury wymaga testowania mechanizmu w określony sposób, który jednak nie uwzględnia do końca rzeczywistości. Nie żyjemy w układzie idealnym, w którym przeszkoda jest sztywna, prostopadle wkładana w drzwi. I jeżeli jest to jakaś przeszkoda o mniejszym przekroju znajdująca się w specyficznym miejscu jak np. rączka czy nóżka dziecka, czy nawet osoby dorosłej, to według mnie świadczy to o błędzie konstrukcyjnym, bo mechanizm rewersowy działa poprawnie, blokada ruszenia pojazdu też działała, a mimo przeszkody tramwaj może ruszyć i kontynuować jazdę – wyjaśnił w rozmowie z „Super Expressem” inż. Rafał Bielnik z Crashlab.pl.
Czy takich sytuacji da się uniknąć? Czy motorniczy, który w lusterku nie widzi drzwi drugiego, ponieważ znajdują się w tzw. martwym polu, ma szanse zareagować w porę i zapobiec tragedii?
- Uważam, że w takim przypadku rozwiązaniem byłoby zastosowanie podwójnego zabezpieczenia, czyli fotokomórek zainstalowanych przy drzwiach oraz kamer, które pokazywałyby motorniczemu obszar martwego pola, którego nie widzi w lusterkach pojazdu. Wówczas gdyby po zamknięciu drzwi motorniczy zerknął na monitor, zauważyłby, że za drzwiami znajduje się osoba zakleszczona pomiędzy skrzydłami drzwi. Takie rozwiązania są zresztą stosowane w tych tramwajach – stwierdził nasz ekspert. Jednocześnie dodał, że instalowanie fotokomórek jest jednak zbyt drogą inwestycją, by montować je w pojazdach stopniowo wycofywanych z użytku. Jego zdaniem doraźnie lepiej sprawdziłyby się kamery, których, jak już wiadomo, w starych warszawskich tramwajach również nie będzie ze względów finansowych.
- Korzystając z tego typu środków transportu, trzeba mieć na uwadze, że motorniczy nie zawsze może kontrolować w stu procentach sytuację, bo jest to fizycznie niemożliwe. Nie należy też w pełni ufać sprzętowi, ani wychodzić lub wchodzić po usłyszeniu sygnału zamykania drzwi, bo może to się źle skończyć. W swojej wieloletniej karierze analizowałem już kilkanaście przypadków, że drzwi tramwaju zamknęły się i pojazd pociągnął za sobą osobę. Jednak rzadko kończy to się w tak tragiczny sposób. W takich przypadkach duże znaczenie ma nie tylko sprawność mechanizmu drzwi, ale też m.in. po jakim czasie został zaciągnięty hamulec bezpieczeństwa oraz jaka jest powierzchnia torowiska - powiedział nam inż. Rafał Bielnik, apelując o ostrożność do pasażerów tramwajów.
Jak dbać o bezpieczeństwo dziecka w podróży?
Tego podcastu powinien posłuchać każdy rodzic!
Listen to "Jak dbać o bezpieczeństwo dziecka w aucie? [DROGOWSKAZY]" on Spreaker.