W Warszawie jest całkiem sporo miejsc, w których kierowcy pozwalają sobie na chwilę zapomnienia. Prosty odcinek drogi zdaje się wyłączać w ich umysłach zdrowy rozsądek ustępując miejsca adrenalinie, lub po prostu głupocie. Nieważne stają się bezpieczeństwo czy przepisy drogowe. Ważne, by poczuć wiatr we włosach i jeszcze szybciej dotrzeć do celu.
ZOBACZ TEŻ: Motocyklista pędził po mieście i był zdziwiony, że inni go nie widzą. Film sam wysłał na policję
Piratów drogowych na stołecznych ulicach nie brakuje. Z amatorami szybkiej jazdy w miejscach niedozwolonych walczą policjanci z drogówki, którzy każdego dnia ujawniają bezmyślne i egoistyczne zachowania kierowców gnających za "swoimi" sprawami i zapominających, że na drodze znajdują się też inni uczestnicy ruchu.
Najczęstszym grzechem kierowców jest przekraczanie dozwolonej prędkości. Bo niby czemu na prostym odcinku drogi jechać 60 km/h skoro samochód na spokojnie pojedzie 140? Nie ma przecież przejść dla pieszych, ścieżek rowerowych ani ostrych zakrętów. "Nic się przecież nie stanie, jak pojadę trochę szybciej" myślą kierowcy. Czy aby na pewno? Policjanci stołecznej drogówki pokazali film, który mrozi krew w żyłach. Tak właśnie jeździ się po Warszawie! To cud, że nie doszło do żadnej tragedii.
NIE PRZEGAP: Szok po wizycie w warszawskim salonie fryzjerskim! Mama 14-latki opublikowała rachunek
Na filmie wyraźnie widać kilku kierowców, którzy najwidoczniej pomylili warszawską ulicę z torem wyścigowym. Nie zwracali uwagi na innych uczestników ruchu. Gnali przed siebie, ile fabryka dała.
Pierwszy z nich jechał 134 km/h przy ograniczeniu do 60 km/h. Kolejny poruszał się trasą z ograniczeniem do 80 km/h, ale jego prędkościomierz wskazywał niemal 136 km/h. Następni królowie szos jechali jeszcze szybciej – 150 i 146 km/h przy ograniczeniu do 80! Oznacza to, że przekroczyli dozwoloną prędkość aż o 70 km/h.
A obok nich spokojnie poruszali się też inni uczestnicy ruchu, którzy być może nie byli nawet świadomi zagrożenia, które na nich czyhało. Gdyby nagle któryś z piratów drogowych stracił panowanie nad swoim pojazdem, ofiar ich braku rozsądku mogłoby być przerażająco dużo.
W każdym z tych przypadków policjanci z drogówki nie mieli litości. Nierozsądni kierowcy stwarzali bowiem realne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale też dla innych uczestników ruchu. Każdy z nich został ukarany mandatem w wysokości od 400 do 500 zł oraz 10 punktami karnymi. Dodatkowo stracili oni też prawo jazdy na trzy miesiące. Czy to nauczy ich respektowania obowiązujących przepisów?