PO WYPADKU NA TRASIE ŁAZIENKOWSKIEJ

Tak Łukasz Ż. zachowuje się w areszcie w Warszawie. Ujawniono wstrząsające kulisy

2024-11-21 10:51

Łukasz Ż., podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, zaledwie kilka dni po sprowadzeniu do aresztu, wywołał poruszenie swoim zachowaniem. Jak ustalił Onet, 26-latek nie stosuje się do zasad, ignoruje polecenia strażników i próbuje gwiazdorzyć. W efekcie skierowano już wobec niego dwa wnioski o kary dyscyplinarne.

Łukasz Ż. wrócił do Polski w czwartek, 14 listopada, po tym jak niemiecki sąd wyraził zgodę na jego ekstradycję w ramach europejskiego nakazu aresztowania. 26-latek jest oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku w Warszawie. Zatrzymany mężczyzna już w trakcie transportu do Warszawy zaczął sprawiać kłopoty...

Kiedy pojawiła się policyjna kamera i operator zaczął go nagrywać, strzelił jeszcze większego focha, zaczął się rzucać i odmawiać wykonywania poleceń. Np. nie chciał ściągnąć kaptura z głowy. "Dopóki będę kręcony, nie zdejmę go" – burczał − mówi w rozmowie z „onet.pl” jeden z funkcjonariuszy.

Przewieziony do aresztu na Białołęce 26-latek już następnego dnia usłyszał zarzuty w Prokuraturze Rejonowej w Śródmieściu. Przyznał się do winy, ale odmówił składania szczegółowych wyjaśnień oraz ujawnienia źródła swoich dochodów. Po przesłuchaniu wrócił do aresztu, gdzie zaczął się zachowywać w sposób jeszcze bardziej problematyczny.

Według ustaleń Onetu, Łukasz Ż. trafił do tzw. celi przejściowej, gdzie obowiązują ogólne zasady. Mimo braku przywilejów, jego postawa wskazuje na brak poszanowania dla panujących tam reguł. – Nie chodzi o agresję fizyczną, tylko bardziej werbalną. Próbuje gwiazdorzyć, jest wyjątkowo bezczelny i butny. Za swoje zachowanie i sprzeciwianie się panującym w areszcie zasadom, ma już dwa wnioski o zastosowanie kary dyscyplinarnej. A to dopiero początek, bo jest w warszawskim areszcie niecały tydzień – mówi jeden z pracowników aresztu w rozmowie z portalem.

Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Zginęła jedna osoba

Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Rozpędzony Volkswagen Arteon najprawdopodobniej prowadzony przez 26-letniego Łukasza Ż. z ogromną siłą uderzył w tył forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku wypadku 37-letni Rafał, ojciec dwójki dzieci, zginął na miejscu. Jego żona i dzieci doznali poważnych obrażeń i trafili do szpitala.

W samochodzie prowadzonym przez zatrzymanego na terenie Niemiec mężczyzny, podróżowało pięć osób. Po wypadku kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia. Kilka dni później został zatrzymany na terenie Lubeki w Niemczech.

Łukasz Ż. doprowadzony do prokuratury. Usłyszał zarzuty
Sonda
Czy kary za ucieczkę z miejsca wypadku powinny być bardziej surowe?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają