PO WYPADKU NA TRASIE ŁAZIENKOWSKIEJ

Strażnicy więzienni o Łukaszu Ż.: „Kozaczy”. Nowe fakty o jego pobycie w areszcie na Białołęce

2024-11-21 15:17

Łukasz Ż., podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, zaledwie kilka dni po sprowadzeniu do aresztu, wywołał poruszenie swoim zachowaniem. 26-latek nie stosuje się do zasad, ignoruje polecenia strażników i próbuje gwiazdorzyć. W efekcie skierowano już wobec niego dwa wnioski o kary dyscyplinarne.

Łukasz Ż. wrócił do Polski w czwartek, 14 listopada, po tym jak niemiecki sąd wyraził zgodę na jego ekstradycję w ramach europejskiego nakazu aresztowania. 26-latek jest usłyszał zarzuty o spowodowanie śmiertelnego wypadku w Warszawie. Zatrzymany mężczyzna już w trakcie transportu do Warszawy zaczął sprawiać kłopoty...

– To nie jest jego pierwszy raz, jak tu siedzi. Znamy go już. Odsiadywał karę w pawilonie 10 lub 11 – powiedział anonimowo „Super Expressowi” jeden ze strażników. – Grypsuje (używa gwary więziennej – red.), buja się, jest arogancki. Pyskuje do strażników. Są już wypisane dwa wnioski o ukaranie go – dodaje funkcjonariusz.

Według jego relacji, Łukasz Ż. siedzi na tzw. „przejściówce”. To cela, w której zatrzymani spędzają pierwsze dni w zakładzie penitencjarnym. Przechodzą wtedy wstępne badania lekarskie, zabiegi sanitarne oraz zapoznają się aktami prawnymi dotyczącymi wykonywania kary. Łukasz Ż. przebywa w niej teraz z innym zatrzymany.

– Pod dwóch tygodniach trafi na pawilon w towarzystwo innych recydywistów. To standardowa procedura – mówi nasze źródło.

Przewieziony do aresztu na Białołęce 26-latek już następnego dnia usłyszał zarzuty w Prokuraturze Rejonowej w Śródmieściu. Przyznał się do winy, ale odmówił składania szczegółowych wyjaśnień oraz ujawnienia źródła swoich dochodów. Po przesłuchaniu wrócił do aresztu, gdzie zaczął się zachowywać w sposób jeszcze bardziej problematyczny.

Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Zginęła jedna osoba

Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Rozpędzony Volkswagen Arteon najprawdopodobniej prowadzony przez 26-letniego Łukasza Ż. z ogromną siłą uderzył w tył forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku wypadku 37-letni Rafał, ojciec dwójki dzieci, zginął na miejscu. Jego żona i dzieci doznali poważnych obrażeń i trafili do szpitala.

W samochodzie prowadzonym przez zatrzymanego na terenie Niemiec mężczyzny, podróżowało pięć osób. Po wypadku kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia. Kilka dni później został zatrzymany na terenie Lubeki w Niemczech.

Łukasz Ż. doprowadzony do prokuratury. Usłyszał zarzuty
Sonda
Czy kary za ucieczkę z miejsca wypadku powinny być bardziej surowe?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki