Jezdnia jest tak pofalowana, że kierowcy dostają choroby morskiej i już ochrzcili ją ulicą Fal Dunaju. A przecież to droga, którą będą jeździli zagraniczni goście podczas EURO 2012. Jednym słowem - wstyd!
Zastanawiasz się, warszawiaku, na co Zarząd Miejskich In- westycji Drogowych wydaje pieniądze pochodzące z twoich podatków? Jeśli wydawało ci się, że na naprawy dróg, którymi tak chętnie chwalą się miejscy urzędnicy, to jesteś w błędzie. Drogowcy wydają pieniądze nie na naprawy, ale na "remonty". Jaka jest różnica? To widać gołym okiem na Wybrzeżu Szczecińskim.
Ulica Fal Dunaju
- To ma być ulica po remoncie?! - nie może uwierzyć Andrzej Swoboda (55 l.), kierowca. - Przecież to jest jakaś kpina, tak pofalowanej jezdni jeszcze nie widziałem. Wstydziliby się coś takiego oddać do ruchu - pomstuje mężczyzna.
I rzeczywiście. Każdy, kto jedzie z niewielką prędkością, poczuje nieprzyjemne turbulencje. Biada jednak temu, kto spróbuje na nowiutkiej nawierzchni docisnąć pedał gazu. Wtedy sensacje żołądkowe murowane, a może się to skończyć o wiele gorzej. Czy drogowcy chcieli, żeby kierowcy musieli zwalniać i tym samym jeździli bezpiecznie? A może chodziło o wkomponowanie drogi w krajobraz i upodobnienie jej do falującej Wisły? Trudno stwierdzić.
Bubel za 8 mln
Jedno natomiast jest pewne. Cena, którą zapłacili warszawiacy za ten wątpliwej jakości remont.
Przebudowa Wybrzeża Szczecińskiego w związku z budową dojazdów do Stadionu Narodowego kosztuje 7,8 mln zł - wyjaśnia Agata Choińska, rzeczniczka odpowiedzialnego za przebudowę ZMID-u.
Ile zapłacimy za ponowny remont? Trudno przewidzieć, ale okaże się to najprawdopodobniej już po EURO 2012. A wstyd, którego w czasie mistrzostw najemy się przez drogowców partaczy? Niestety, jego nie da się wycenić.