WARSZAWA: Tak się remontuje w stolicy

2011-10-08 3:45

Najpierw był szok po informacjach o koniecznym remoncie, teraz szokuje sam remont! Robotnicy naprawiający dach pływalni bubla przy ul. Łabiszyńskiej pracują na jej kopule bez żadnych zabezpieczeń. Tylko patrzeć, jak dojdzie tam do tragedii!

Basen Polonez przy Łabiszyńskiej na Targówku to chyba najbardziej pechowy obiekt w całej stolicy. Oddana w 2005 roku pływalnia została zamknięta po zaledwie pięciu latach, bo groziła jej katastrofa budowlana. W maju, po blisko półtora roku, rozpoczął się jej generalny remont, który kosztował dzielnicę - bagatela - 9 mln zł, czyli niemal jedną trzecią kosztów jego budowy! Robotnicy do grudnia mają przebudować wentylację, węzeł cieplny i instalację grzewczą oraz całkowicie wymienić dach.

Patrząc na to, jak pracują, aż włos się jeży na głowie. Na oczach reporterów "Super Expressu" pracownicy firmy wykonującej remont chodzili po śliskiej, w żaden sposób niezabezpieczonej kopule niczym po chodniku i beztrosko przenosili ciężkie elementy konstrukcyjne.

Choć byli ponad 10 metrów nad ziemią, nie mieli na sobie żadnej uprzęży ani specjalistycznych mocowań! A przecież wystarczyła chwila nieuwagi, by runąć na ziemię.

Okręgowa Inspekcja Pracy już zapowiedziała kontrolę. - Osoby pracujące na wysokościach i bezpośrednio zagrożone upadkiem muszą być bezwzględnie zabezpieczone - mówi nadinspektor Anna Wójcik z OIP i przypomina, że pracodawca, który dopuszcza do pracy ludzi bez szelek, uprzęży lub tzw. balustrad zabezpieczających na obiekcie, naraża się na przykre konsekwencje.

Za taką bezmyślność grożą bowiem mandaty w wysokości 1-5 tys. zł lub bardziej dotkliwe kary od 1 do 30 tys. zł. W przypadku "Poloneza" reakcja była błyskawiczna - Sprawdziliśmy tę budowę i nakazaliśmy wstrzymanie prac do czasu zabezpieczenia pracowników - mówi Wójcik.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki