Panią Iwonę Pracz odwiedziły w tygodniu pracownice z OPS w Błoniu. Przyniosły gotowe pismo do podpisu. Chcą, aby kobiety zgodziły się na pobyt w Domu Opieki Społecznej! - Przyjechały pracownice i chciały, żebyśmy z mamą wyraziły zgodę na umieszczenie nas w Domu Opieki Społecznej. Nie podpisałyśmy. Tam dają psychotropy, zabierają rentę i robią z ludźmi co chcą- tłumaczy załamana kobieta. Nie może zrozumieć decyzji urzędników. - Nie chce spędzić reszty życia w przytułku. Od wielu miesięcy błagamy burmistrza o lokal, ale ma nas po prostu w nosie- płacze pani Iwona. Obie kobiety do dziś mieszkają w rozwalającym się domu. Tynk się sypie, ściany pękają, a przez szczeliny w drzwiach hula wiatr. Kobiety żyją skromnie z emerytury i tego, co pani Iwona zarobi w pobliskiej restauracji. Składają pisma do gminy o przyznanie im lokalu zastępczego. Spełniają kryterium dochodowe. Ale władze Błonia wydają decyzje odmowne.
ZOBACZ NASZ NEWS Schorowana 75-latka wyląduje na bruku. Urzędnicy nie chcą pomóc [WIDEO]
Dla schorowanych kobiet to życiowy dramat. Mama pani Iwony próbował się otruć. - Ja nie oczekuję wiele, tylko jednego mieszkania. Chciałabym spokojnie żyć. Ale pana burmistrza to nie obchodzi- mówi ze łzami w oczach pani Iwona. Burmistrz Błonia Zenon Reszka nie odpowiedział na pytania „Super Expressu” wysłane e-mailem. Kiedy reporterzy spotkali się z nim w urzędzie usłyszeli: - Nie byli państwo umówieni. Zajęty jestem – stwierdził. I nie chciał rozmawiać.
PRZECZYTAJ TEŻ Dramat rodziny z Błonia. Urzędnicy przyznali im zimny i zagrzybiony lokal