Pustki w pociągach kursujących z i do Warszawy. Jak widzimy, w przedziałach podróżnych można policzyć na palcach jednej ręki. Polskie Koleje Państwowe, ze względu na ogromny spadek zainteresowania, zawiesza coraz więcej połączeń. - Nie miałam wyboru, musiałam jechać o 7 rano, to było jedyne połączenie. Następny pociąg był późnym wieczorem – stwierdziła Karolina (22 l.), która podróżowała z Warszawy w kierunku Częstochowy i postanowiła opowiedzieć nam jak wygląda teraz podróż państwowymi kolejami.
Co z zaopatrzeniem miejskich szpitali? "Sytuacja jest opanowana" – twierdzi prezydent
Pusto wszędzie
Już na peronie widok należał do unikatowych. - Żywej duszy nie widziałam – powiedziała Karolina. Pociąg jednak wjechał normalnie na peron. Na początku nie obyło się bez komplikacji. - Mimo rezerwacji konkretnego miejsca, które miałam wydrukowane na bilecie, w pociągu ten system nie obowiązywał. Mogłam usiąść sobie wszędzie. Czy to pierwsza czy druga klasa, nie miało to znaczenia – przekazała nasza czytelniczka.
Skandaliczny pomysł Trzaskowskiego! Autobusy NIE BĘDĄ zatrzymywać się na przystankach [GALERIA]
W środku nie było prawie nikogo
Po wejściu do składu od razu w oczy rzucił się widok, do którego nie jesteśmy przyzwyczajeni. - Pustka! Nie było nikogo. Pasażerów było dosłownie kilku na cały pociąg. A bar był zamknięty na cztery spusty – dodała Karolina.
"Nie przewidujemy uczestnictwa warszawiaków". Wiemy, co z otwarciem metra na Woli!
Absurdalne przyciski
Drzwi wszystkich wagonów otworzyły się automatycznie po dojechaniu na stację. Nie trzeba było dotykać przycisków. W środku składu nie było już jednak tak kolorowo. - Jeśli chcemy przejść z wagonu do wagonu musimy już jednak wcisnąć przycisk. Tak samo jest z toaletą, która nie otworzy się ani nie zamknie bez użycia guzika – skomentowała czytelniczka, która podsumowała, że podczas całej podróży nie widziała, żadnego pracownika kolei. Nikt nawet jej nie sprawdził biletu.
Warszawscy radni SKAPITULOWALI. Kwietniowa sesja rady miasta ODWOŁANA!
Zobacz jak wyglądała podróż naszej czytelniczki: