Po tej tragedii wielu mieszkańców Warszawy nie mogło się pozbierać, część z nich do dziś zadaje pytanie "Dlaczego?!". 25-letnia Liza została brutalnie zaatakowana przy ul. Żurawiej. Zgwałcona przez swojego oprawcę ofiara zmarła w szpitalu. Podejrzanym w sprawie jest Dorian S. Już w marcu przez stolicę Polski przeszedł marsz ku pamięci Białorusinki i innych ofiar przemocy. W czwartek (14 marca 2024), przed godziną 12:00, na Cmentarzu Komunalnym Północnym pojawili się pierwsi uczestnicy pogrzebu Lizy. Na miejscu pojawili się także policjanci, którzy pilnowali, aby nikt nie zakłócał uroczystości. Ceremonia rozpoczęła się o godzinie 13:00. To wtedy na miejscu pojawił się biały samochód, zlewający się z kolorem kwiatów. Ubrane w białe garnitury kobiety wyniosły trumnę z ciałem Lizy.
Tak wyglądały ostatnie chwile Lizy. "Była spokojna, jakby jej tam nie było"
Na pożegnanie Lizy przybyły tłumy. Wielu z nich płakało, chociaż niektórzy nawet nie znali 25-latki. Jej tragiczna śmierć poruszyła serca Polaków oraz Polek w każdym wieku. - Jesteśmy tu dlatego, że to co się stało złamało nam serca. Większość z nas, którzy się tutaj zebraliśmy, nie znała Lizy osobiście, ale rozpoznajemy w niej nasze siostry, córki, przyjaciółki. Widzimy w niej siebie - powiedziała do żałobników prowadząca ceremonię kobieta - W obliczu tak wielkiej tragedii nasze serca wypełnia rozpacz. Konfrontujemy się z tym, co od nas niezależne. To mogła być każda z nas - dodała.
Żałobnicy poznali historię Lizy. Kobieta przybyła do Polski tuż przed pandemią. - Był COVID, więc wszystkie miejsca publiczne, w tym siłownie, były zamknięte. Daniel ćwiczył w swoim pokoju, który wynajmował na parterze wielorodzinnego domu, kiedy pod jego oknem zjawiła się dziewczyna - sąsiadka mieszkająca kilka pięter wyżej i zapaliła papierosa. To nie było w smak Danielowi, gdy jednak wyjrzał przez okno, nieoczekiwanie zobaczył profil przepięknej dziewczyny, o niemal idealnym nosie, który skradł jego serce. Daniel dawał jej oparcie w codzienności, sprawiał, że Liza mogła w końcu bezpiecznie wzrastać i rozkwitać. Wspierali się w różnych trudach i perturbacjach życia wiedząc, że mogą na siebie liczyć. Bywało różnie - czasem przeszłość Lizy wdawała się we znaki, jednak oboje walczyli wtedy nie ze sobą, a bardziej o siebie." kontynuowała prowadząca - mówiła mistrzyni ceremonii. Jednak te słowa nad grobem młodej dziewczyny poruszyły każdego. Chodzi o ostatnie chwile jej życia...
- Liza mówiła Arturowi, że nie zdążyła cierpieć. Odpłynęła natychmiast. W chwili ataku znalazła się w innym miejscu. Była spokojna, opuściła ciało - jakby jej tam nie było - przekazała łamiącym głosem kobieta.