łzy same cisną się do oczu

Tak wyglądały ostatnie chwile Lizy. "Była spokojna, jakby jej tam nie było"

2024-03-15 7:14

W czwartek, 14 marca w Warszawie odbył się pogrzeb Lizy. Młoda kobieta została brutalnie zgwałcona. Białorusinka trafiła do szpitala, jednak jej życia nie udało się uratować. Podejrzanym w sprawie jest Dorian S. 25-latce, w jej ostatniej ziemskiej drodze, towarzyszyły tłumy. Nikt nie był w stanie ukryć łez wzruszenia. Te słowa nad grobem kobiety rozrywały serca. Chodzi o ostatnie chwile Lizy...

Po tej tragedii wielu mieszkańców Warszawy nie mogło się pozbierać, część z nich do dziś zadaje pytanie "Dlaczego?!". 25-letnia Liza została brutalnie zaatakowana przy ul. Żurawiej. Zgwałcona przez swojego oprawcę ofiara zmarła w szpitalu. Podejrzanym w sprawie jest Dorian S. Już w marcu przez stolicę Polski przeszedł marsz ku pamięci Białorusinki i innych ofiar przemocy. W czwartek (14 marca 2024), przed godziną 12:00, na Cmentarzu Komunalnym Północnym pojawili się pierwsi uczestnicy pogrzebu Lizy. Na miejscu pojawili się także policjanci, którzy pilnowali, aby nikt nie zakłócał uroczystości. Ceremonia rozpoczęła się o godzinie 13:00. To wtedy na miejscu pojawił się biały samochód, zlewający się z kolorem kwiatów. Ubrane w białe garnitury kobiety wyniosły trumnę z ciałem Lizy.

Zobacz: Biały samochód w kolorze kwiatów przywiózł ciało Lizy. Sześć kobiet niosło trumnę. Te szczegóły wywołują morze łez

Tak wyglądały ostatnie chwile Lizy. "Była spokojna, jakby jej tam nie było"

Na pożegnanie Lizy przybyły tłumy. Wielu z nich płakało, chociaż niektórzy nawet nie znali 25-latki. Jej tragiczna śmierć poruszyła serca Polaków oraz Polek w każdym wieku. - Jesteśmy tu dlatego, że to co się stało złamało nam serca. Większość z nas, którzy się tutaj zebraliśmy, nie znała Lizy osobiście, ale rozpoznajemy w niej nasze siostry, córki, przyjaciółki. Widzimy w niej siebie - powiedziała do żałobników prowadząca ceremonię kobieta - W obliczu tak wielkiej tragedii nasze serca wypełnia rozpacz. Konfrontujemy się z tym, co od nas niezależne. To mogła być każda z nas - dodała.

Żałobnicy poznali historię Lizy. Kobieta przybyła do Polski tuż przed pandemią. - Był COVID, więc wszystkie miejsca publiczne, w tym siłownie, były zamknięte. Daniel ćwiczył w swoim pokoju, który wynajmował na parterze wielorodzinnego domu, kiedy pod jego oknem zjawiła się dziewczyna - sąsiadka mieszkająca kilka pięter wyżej i zapaliła papierosa. To nie było w smak Danielowi, gdy jednak wyjrzał przez okno, nieoczekiwanie zobaczył profil przepięknej dziewczyny, o niemal idealnym nosie, który skradł jego serce. Daniel dawał jej oparcie w codzienności, sprawiał, że Liza mogła w końcu bezpiecznie wzrastać i rozkwitać. Wspierali się w różnych trudach i perturbacjach życia wiedząc, że mogą na siebie liczyć. Bywało różnie - czasem przeszłość Lizy wdawała się we znaki, jednak oboje walczyli wtedy nie ze sobą, a bardziej o siebie." kontynuowała prowadząca -  mówiła mistrzyni ceremonii. Jednak te słowa nad grobem młodej dziewczyny poruszyły każdego. Chodzi o ostatnie chwile jej życia...

- Liza mówiła Arturowi, że nie zdążyła cierpieć. Odpłynęła natychmiast. W chwili ataku znalazła się w innym miejscu. Była spokojna, opuściła ciało - jakby jej tam nie było - przekazała łamiącym głosem kobieta.

Nie żyje 25-letnia Białorusinka. Lizę pochowali na Cmentarzu Północnym

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki