Spis treści
- Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok, ćwierćfinał Pucharu Polski
- Kontrowersje w meczu Legia - Jagiellonia. Gościom należały się rzuty karne?
- Morishita rozerwał siatkę. Niespotykana sytuacja w Warszawie
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok, ćwierćfinał Pucharu Polski
W odmiennych nastrojach przystępowały do hitowego ćwierćfinału Pucharu Polski Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok. Mistrz Polski notuje względnie udany początek rundy wiosennej w PKO BP Ekstraklasie i w Lidze Konferencji. Podopieczni Gonçalo Feio chcieli zmazać plamę po dotkliwej porażce w Radomiu (1:3). Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy trafili nawet do siatki, ale gol Kacpra Chodyny został anulowany ze względu na spalonego. Im dalej w las, tym lepsze wrażenie sprawiała "Jaga". Goście objęli prowadzenie za sprawą trafienia Jarosława Kubickiego i dowieźli ten wynik do przerwy
Kontrowersje w meczu Legia - Jagiellonia. Gościom należały się rzuty karne?
Legia wyrównała za sprawą świetnego wejścia w pole karne Jana Ziółkowskiego. Asystę zaliczył Ryoya Morishita. Niespełna 24 tysiące widzów jeszcze mocniej uwierzyło, że to może być dobry wieczór dla stołecznego klubu. - Stracona szybko bramka była w mojej ocenie kluczowym momentem meczu - powiedział po spotkaniu trener Adrian Siemieniec.
Po bramce stopera "Wojskowych" wydawało się, że Jagiellonia odzyskuje kontrole nad meczem. Po stałym fragmencie gry, piłka uderzyła w rękę Ilii Szkurina, ale arbiter Piotr Lasyk i zespół VAR nie doszukali się rzutu karnego dla "Jagi". W 74. minucie w szesnastce Kovacevicia padł rezerwowy Oskar Pietruszewski. Młody zawodnik gości walczył z Pawłem Wszołkiem. Sędzia główny podyktował "jedenastkę", ale po długiej analizie zdecydował się ją odwołać.
Były dwie kontrowersyjne sytuacje, ale nie dam się sprowokować do dyskusji o pracy sędziego. Nigdy tego nie robię. Nie będę szukał wymówek. Mam swoją pracę do wykonania - podkreślił stanowczo trener Adrian Siemieniec.
Morishita rozerwał siatkę. Niespotykana sytuacja w Warszawie
Bohaterem wieczoru został Japończyk grający dla Legii. Najpierw strzelił bramkę na 2:1 (wydaje się, że Sławomir Abramowicz powinien obronić jego strzał), a kropkę nad "i" postawił w doliczonym czasie gry. Piłka po jego strzale wpadła do bramki i... rozerwała siatkę. Do niektórych kibiców dopiero po jakimś czasie dotarło, że trzeba się cieszyć z bramki. Dodajmy jednak, że takie sytuacje są ekstremalnie rzadkie.
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 3:1 (0:1)
- 0:1 Jarosław Kubicki - 30'
- 1:1 Jan Ziółkowski - 53'
- 2:1 Ryoya Morishita - 85'
- 3:1 Ryoya Morishita - 90+2'
Sędzia: Piotr Lasyk
Legia Warszawa: Vladan Kovacević - Paweł Wszołek, Jan Ziółkowski, Steve Kapuadi (90+13' Artur Jędrzejczyk), Ruben Vinagre (90+2' Patryk Kun) - Kacper Chodyna, Bartosz Kapustka, Maximillian Oyedele (66' Juergen Elitim), Marc Gual, Ryoya Morishita (90+13' Mateusz Szczepaniak) - Ilja Szkurin (66' Wojciech Urbański).
Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz - Norbert Wojtuszek (71' Dusan Stojinović), Mateusz Skrzypczak, Enzo Ebosse, Cezary Polak - Miki Villar (90' Tomas Silva), Jarosław Kubicki (89' Edi Semedo), Leon Flach (89' Taras Romanczuk), Jesus Imaz, Darko Curlinov (66' Oskar Pietuszewski) - Afimico Pululu.
Jestem dumny z drużyny - tym bardziej po takim scenariuszu meczu. Dobrze rozpoczęliśmy, strzeliliśmy gola, ale zostaje anulowany. Potem straciliśmy bramkę i podnieśliśmy się, by odwrócić wynik na 3:1. To duża rzecz. To dwaj godni siebie rywale. Doceniam pracę Jagiellonii. Nasza drużyna była lepsza, zasłużyliśmy na zwycięstwo. Nie komentuję decyzji sędziów, ani decyzji Komisji Ligi - powiedział trener Feio.