Taksówkarze bardzo powoli przejechali z placu Bankowego głównymi ulicami stolicy pod siedzibę Kancelarii Premiera. Kierowcy udawali kondukt żałobny - na lawecie wieźli trumnę z nekrologiem "umarłego" zawodu taksówkarza oraz wieńce pogrzebowe. Z głośników płynęła melodia "Marszu żałobnego" Chopina.
Przeczytaj koniecznie: Taksówkarze mają dość dziur
Pod siedzibą premiera transportowcy zaczęli manifestację. Żądając od władz większej kontroli wobec nielicencjonowanych przewoźników, zablokowali Aleje Ujazdowskie, Bagatelę i aleję Szucha. Trąbiąc i odpalając petardy, domagali się zakazu tzw. "przewozu osób", który według taksówkarzy wykańcza ich zawód. Petycję w tej sprawie przyjął przedstawiciel Ministerstwa Infrastruktury. - Ja nie mogę przebrać się w policyjny mundur i kierować ruchem, bo nie jestem policjantem. Dlaczego więc oni mogą podszywać się pod taksówkarzy, skoro nimi nie są? To jest skandal! - denerwował się Michał Więckowski z taksówkarskiej Solidarności.
Protest kierowców i zablokowanie dzielnicy rządowej spowodowało ogromne utrudnienia w Śródmieściu Południowym. Ruch samochodowy w Alejach Ujazdowskich został kompletnie sparaliżowany. Najgorzej mieli pasażerowie komunikacji miejskiej. Choć ZTM skierował autobusy na objazdy, to i tak miały ogromne opóźnienia.
Strajk zakończył się około godz. 13.30. Zatory rozładowały się pół godziny później.