W poniedziałkowe popołudnie, 11 listopada, o godzinie 14 wystartował Marsz Niepodległości, podczas którego tysiące uczestników przeszło z ronda Dmowskiego na Stadion Narodowy. Jak co roku wydarzenie zgromadziło tłumy i, jak można się było spodziewać, nie zabrakło zarówno chwil podniosłych, jak i kilku incydentów, które przyciągnęły uwagę policji i zgromadzonych.
Jednym z niecodziennych wydarzeń, które miało miejsce podczas marszu, było zgubienie się 6-letniego chłopca w tłumie maszerujących. Mały uczestnik manifestacji, który dotychczas szedł obok taty, nagle zdał sobie sprawę, że stracił ojca z pola widzenia. Zamiast jednak wpaść w panikę, malec wykazał się nadzwyczajną rozwagą. Kiedy zdał sobie sprawę z sytuacji, chłopiec zdecydował się działać − zamiast błądzić, ruszył w stronę policjantów patrolujących stację metra Centrum.
− Kilkanaście minut po 15 do policjantów patrolujących górny poziom stacji metra Centrum podszedł chłopiec, który powiedział, że był razem ze swoim tatą, ale nagle rozłączyli się i nie może go odszukać. Policjanci zaopiekowali się 6-latkiem i zaprowadzili go do komisariatu metra − przekazali stołeczni policjanci.
Kilka chwil później do jednego z policyjnych patroli w okolicy zgłosił się także tata chłopca. Stres i niepewność związane z chwilowym zaginięciem dziecka szybko ustąpiły radości z ich ponownego spotkania. Zgromadzeni w komisariacie policjanci nie kryli podziwu dla rezolutnego chłopca, który wykazał się wyjątkową jak na swój wiek rozwagą.