Warszawa - Wawer: Te światła to bubel!

Na ul. Lucerny w Wawrze niemal przez cały dzień panuje bardzo duży ruch. Chociaż stoi tam znak ograniczenia prędkości do 50 km/h, to piraci kpią sobie z niego. Wielu bez skrupułów gna tutaj z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę. Śmiertelne wypadki są tutaj niestety częste. Dlatego Zarząd Dróg Miejskich uruchomił na Lucerny nowatorski system sygnalizacji, który miał hamować szaleńczą jazdę kierowców i poprawić bezpieczeństwo mieszkańców.

Przeczytaj koniecznie: Konkurs w stolicy: Głosujcie na superkierowcę MZA

Zamontowano specjalne czujniki, które mierzą prędkość pojazdu. Jeśli kierowca jedzie zbyt szybko, sygnalizator przed nim zapala się na czerwono.

Postawienie świateł kosztowało 90 tys. zł. Szybko okazało się jednak, że system nie spełnia zadania, bo działa z dużym opóźnieniem. Mało tego - uprzykrza życie nie piratom gnającym ponad 100 km/h, a zwykłym kierowcom, którym zdarza się przekroczyć prędkość o 10 km/h.

"Super Express" przeprowadził specjalny test, który to potwierdza. System nie zatrzyma pędzącego pirata, bo nim włączy się czerwone światło, szaleniec zdąży już dawno minąć sygnalizator. Przystopowany zostanie tylko ten kierowca, który będzie jechał nie szybciej niż 80 km/h. Kompletna bzdura! Dlaczego to nie działa? - Jeśli kierowcy przekraczają dozwoloną prędkość dwukrotnie, to istnieje możliwość, że czerwone światło nie zdąży się zapalić - przyznaje Bożena Zajączkowska (51 l.), główny specjalista ds. sygnalizacji z Zarządu Dróg Miejskich.

Czy jednak to urządzenie nie zostało zakupione właśnie po to, by zatrzymywać tych jadących najszybciej? To kolejny dowód na to, jak łatwo i bez zastanowienia urzędnicy wydają nasze pieniądze.