Warszawa: Światła zablokowały węzeł Marsa

2011-06-18 3:25

Drogowcy uruchomili wczoraj światła na nowym węźle Marsa. Efekt? Warszawiacy utknęli w takich korkach, jakich nie było nawet przed powstaniem ronda. - Co za głupota! Po co światła na rondzie turbinowym? - pukają się w głowę oburzeni kierowcy.

I rzeczywiście trudno im się dziwić. Bo jak wytłumaczyć zakorkowaną ul. Marsa, ciągnący się po horyzont zator na ul. Ostrobramskiej czy zjazd z Trasy Siekierkowskiej, na którym kierowcy czekali po kilkadziesiąt minut, żeby w ogóle dotrzeć do ronda. A wszystko przez kilka sygnalizatorów, które uruchomili wczoraj drogowcy. Miały one usprawnić dobrze działający węzeł komunikacyjny za 125 mln zł. Tymczasem spowodowały jego kompletny paraliż. Rondo Marsa jest bowiem rondem turbinowym. Oznacza to, że pasy ruchu prowadzą kierowcę od wjazdu do wyjazdu. Dzięki temu kolizje zdarzają się dużo rzadziej. Po co więc tu światła? Jak się okazuje, miejski inżynier ruchu Janusz Galas zdecydował się w ostatniej chwili zamontować tam sygnalizację. Wszystko dlatego, że eksperci z Politechniki Krakowskiej stwierdzili, że na rondo trudno wjechać z ul. Grochowskiej i rzeczywiście teraz jest dużo łatwiej. Nie da się natomiast wjechać z żadnego innego kierunku. Wygląda więc na to, że warszawiacy czekali 2 lata na 4-poziomowy węzeł, który zamiast rozładować korki, tylko je powiększył.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki