Fałszywy alarm bombowy
Kilka oddziałów Wojskowego Instytutu Medycznego, włącznie z pacjentami objętymi intensywną opieką lekarską, zostało ewakuowanych z powodu fałszywego alarmu bombowego. Do zdarzenia doszło 11 maja tego roku.
- W godzinach popołudniowych pracownicy szpitala odebrali dwa telefony z informacją o podłożeniu na terenie ich obiektu ładunku wybuchowego. Natychmiast na miejsce zostały wezwane służby ratunkowe, w tym policyjni pirotechnicy, którzy po ewakuacji pacjentów z budynku, przystąpili do sprawdzenia szpitala. W działaniach tych uczestniczyli żołnierze Żandarmerii Wojskowej (placówka jest ośrodkiem wojskowej służby zdrowia), której przedstawiciele pracowali także w specjalnie powołanym sztabie. W jego skład wchodzili policjanci z kilku jednostek, w tym specjaliści zajmujący się zwalczaniem aktów terroru - czytamy w komunikacie na stronie Komendy Stołecznej Policji.
Pirotechnicy pracowali na miejscu kilka godzin. Nie stwierdzili obecności żadnych ładunków wybuchowych. Pacjenci i personel szpitala mogli wrócić na oddziały. Niedługo po zdarzeniu, funkcjonariusze rozpoczęli namierzanie osoby, która dzwoniła do szpitala. Jego tożsamość udało się ustalić.
>>> Ząbki: Mężczyzna pije wódkę na dachu samochodu podczas jazdy!
Sprawca postawiony przed sądem
Mężczyzna mieszkał na stałe we Francji, ale miał obywatelstwo polskie. Kiedy przyjechał do Polski, natychmiast został ujęty. Policja zabezpieczyła telefon komórkowy, z którego dzwonił do szpitala 11 maja. Mężczyźnie został przedstawiony zarzut dotyczący wywołania alarmu bombowego z pełną świadomością, że zagrożenie nie istnieje. Nadzorujący śledztwo prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o areszt dla 46-latka. Decyzją sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany na okres dwóch miesięcy. Grozi mu kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Sprawę komentuje kom. Ewa Szymańska-Sitkiewicz:
Zobacz również: Inwazja latających mrówek w Warszawie! Skąd się biorą, czy są groźne?
Zobacz To Wideo: