- Kiedy krzątam się po ogrodzie, nigdy nie wiem, czy przy większym podmuchu wiatru nie stracę życia - opowiada chora na padaczkę Wiesława Barczak (63 l.), mieszkanka parteru. Jej sąsiad Robert Ciborowski (20 l.) pokazuje powód tego lęku - dwie solidne dachówki, które znalazł na ulicy obok domu. Po deszczu ześlizgnęły się z dachu, a każda waży dobre pół kilograma! Na dodatek jeden z kominów wygląda tak, jakby właśnie miał się zawalić. - Za co regularnie płacimy czynsz? - pytają oburzeni ludzie. Ale to jeszcze nie wszystko!
Schody do piwnicy to chybocząca się konstrukcja z podgniłych desek. Mieszkańcy nieraz już interweniowali w sprawie remontu budynku w administracji. Ta jednak wciąż pozostaje głucha na ich prośby. Mało tego! Lokatorzy muszą znosić potworny smród z zamkniętego na kłódkę mieszkania, w którym wcześniej tygodniami urzędowali pijacy. Puste, cuchnące mieszkanie władze PKP trzymają bowiem pod kluczem. - Remont nie został przewidziany na ten rok, ponieważ nie mamy na to odpowiednich środków - tłumaczy Andrzej Dudziński (56 l.), rzecznik Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP S.A. Na pytanie, czy wystarczającej kwoty nie zdołano uzbierać przez ostatnie półwiecze, podsumował, że takie inwestycje zaplanowane zostaną być może w przyszłym roku. Zadeklarował jednak, że do czasu remontu dach zostanie zabezpieczony tak, aby nie zagrażał życiu mieszkańców. W kwestii schodów do piwnicy był bardziej konkretny. - Będą wyremontowane do 30 września bieżącego roku - obiecał.