Pan Dariusz prowadzi wzorowe gospodarstwo rolne na 85 hektarach w Modrzewiu gm. Zbuczyn na Mazowszu. Zajmuje się głównie hodowlą bydła ubojowego i produkcją mleka. Rolnik w swoich chlewniach ma ponad 60 krów mlecznych i dwadzieścia sztuk bydła przeznaczonego do uboju. Do tej pory jego gospodarstwo prosperowało bardzo dobrze. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, ale teraz przez zarazę wszystko wywróciło się do góry nogami.
– Cały inwentarz trzeba nakarmić i zapewnić opiekę weterynaryjną, by zwierzęta nie zdechły z chorób i głodu. Ale skąd mam brać na paszę skoro nie mogę sprzedać bydła – mówi. – Nie wiem, co będzie z moimi pieniędzmi za mleko, które sprzedałem do skupu, bo na razie jeszcze ich nie dostałem. Czekam na przelew i mam wrażenie, że cena z jeden litr znowu spadła. W oborze stoi bydło na sprzedaż. Nie mogę nic sprzedać, gdyż nikt nie jest zainteresowany, by kupić. Głównym rynkiem zbytu bydła były Włochy. Ale teraz u nich straszna epidemia i nic nie biorą.
Mam dosyć już tego wirusa i jeżeli nic się nie zmieni mój inwentarz padnie z głodu. Przyjdzie mi wyprzedawać sprzęt rolniczy, by utrzymać rodzinę. Kombinuję na różne sposoby żeby zdobyć pieniądze na utrzymanie gospodarstwa ażeby przetrwać ten trudny czas – podkreśla. – Rolnicy skarżą się, że już nie dają rady – informuje Sławomir Izdebski szef rolniczego OPZZ. – Nie mogą sprzedawać wołowiny, bo nie kupują jej Włosi, a to był największy nasz rynek zbytu. Jeżeli nie pomoże się rolnikom wielu z nich zbankrutuje – dodaje.