O wyjątkowym pechu, albo wyjątkowej niezdarności może mówić 32-latek, który postanowił się włamać do zakładu kosmetycznego na Mokotowie. Złodziej wspiął się po rynnie budynku na pierwsze piętro zakładu, po czym wybił szybę w oknie. W ten sposób od razu uruchomił alarm antywłamaniowy. Przy okazji uszkodził laptopa i drukarkę o wartości 18 tys. zł. Gdy wreszcie złodziej niezdara dostał się do środka, zabrał saszetkę, w której znajdowały się trzy próbki kosmetyków o najwyższej wartości... 100 zł.
32-latek próbując się wydostać z miejsca przestępstwa, otworzył inne okno i przeskoczył na rosnące w pobliżu drzewo. Nie przewidział jednak, że jest na tyle wysokie, że zejście z niego będzie praktycznie niemożliwe. Długo zastanawiał się nad sposobem opuszczenia pułapki. Zanim jednak zdecydował się na skok, na miejsce przyjechali ochrona budynku i policjanci z wydziału wywiadowczo-patrolowego. I to właśnie policjanci zdjęli włamywacza z drzewa.
- Policjanci zabezpieczyli skradzione przedmioty, a nietrzeźwego podejrzanego przewieźli do policyjnego aresztu. Pomieszczenia, do których się włamał, zostały przekazane właścicielom zakładu, którzy przyjechali na miejsce. Po przeprowadzonych oględzinach policjanci przyjęli zawiadomienie o przestępstwie od pokrzywdzonej - relacjonuje Robert Koniuszy z mokotowskiej policji.
32-latek usłyszał zarzuty kradzieży z włamaniem i uszkodzenia mienia. Mężczyzna tłumaczył policji, że wszedł do budynku, bo chciał się przespać. Teraz może zostać skazany przez sąd nawet na 10 lat.