- Ruszyłem spod świateł i poczułem taki zryw, jakbym jechał bez obciążenia. Spojrzałem, a naczepy nie było - opowiada Sylwester Kubicki (53 l.). Kierowca wiózł właśnie ogromną turbinę na Siekierki. - Przejechałem tysiąc kilometrów, a tu, 13 km przed celem, taki klops - dodaje.
Patrz też: Dwa wielkie karambole pod Warszawą
Z pomocą w nasunięciu naczepy pospieszyli strażacy. - Musieliśmy użyć dwóch podnośników. W odwodzie był nawet ciężki sprzęt, bo było zagrożenie, że naczepa jest pęknięta - mówi mł. kpt. Artur Laudy (27 l.) z zespołu prasowego warszawskiej Straży Pożarnej.