Podskakujące w kredensach szklanki i warkot nie do wytrzymania - to dla nich codzienność. Po rozpoczęciu budowy II linii metra i zamknięciu ul. Targowej oraz pl. Wileńskiego biegnąca pod ich oknami ulica stała się głównym traktem tranzytowym przez miasto prowadzącym do ul. Radzymińskiej i dalej na Białystok. Może nią jeździć niemal każda ciężarówka o wadze do 10 ton. Teoretycznie nie szybciej niż 40 km na godzinę, ale w nocy to ograniczenie to fikcja.
- Przez te ciężarówki nie można nawet zasnąć. Często muszę nocować u rodziny, bo tam mogę się chociaż wyspać. Nie mówiąc już o tym, że nagle zaczęły pękać mi ściany domu. Tak jest nie tylko u mnie, ale w całej kamienicy - opowiada Halina Szymanowska (66 l.), która mieszka pod numerem 6 na ul. Szwedzkiej i boi się, że pęknięcia w pokoju i kuchni to zaledwie początek.
W obronie spokoju mieszkańców wystąpił szef PiS na Pradze-Północ i radny tej dzielnicy Paweł Lisiecki (34 l.).
- Ta ulica powinna zostać zamknięta dla tirów. Ze względu na mieszkańców, ale i budynki, których historia sięga XIX wieku - mówi i przypomina spotkanie poświęcone uspokojeniu ruchu na Pradze. - Inżynier Galas obiecał wtedy, że ciężarówki znikną ze Szwedzkiej w ciągu dwóch miesięcy. Na razie jednak nic się nie dzieje - dodaje. Obietnica padła 14 listopada. Miejski inżynier ruchu ma więc jeszcze miesiąc na jej dotrzymanie. "Super Expressowi" nie udało się w piątek z nim skontaktować, ale informacje uzyskane w Zarządzie Dróg Miejskich nie napawają optymizmem. - Nie opiniowaliśmy jeszcze żadnego projektu, który wprowadzałby ograniczenia dla ciężarówek - mówi Karolina Gałecka, rzeczniczka