Podczas pracy zdalnej lub urlopu można odpocząć i spędzić czas z najbliższymi. Jednak nie wszystkie rodziny stosują się do wymagań i zakazów wystosowanych przez władze. Środowy słoneczny dzień pokazał, jak naprawdę mieszkańcy mają się do rządowych zaleceń. Bulwary wiślane aż pękały w szwach od grupek młodzieży. Młodzi gromadzili się w parach, grupach 3-6 osobowych, pojawił się również alkohol.
ZOBACZ TEŻ: „Dzieci się bawią, a mamusie plotkują”: ZAMYKAJĄ kolejne place zabaw!
Co ciekawe, miejska siłownia również była gęsto oblegana przez miłośników zdrowego trybu życia. Sportowcy ćwiczyli na przyrządach bez maseczek i środków dezynfekcyjnych. Nikt z zebranych nie zdecydował się na bezpieczniejszy trening we własnym domu. Czy to skrajna nieodpowiedzialność? Sprawę szczegółowo opisał muzyk i publicysta, Damian Maliszewski.
- Idziemy scenariuszem włoskim. Punkt po punkcie. Tam też świętowano, chlano, imprezowano. Był festiwal. Dziś jest płacz, kostnice w kościołach z setkami trumien, bo nie ma miejsca w normalnych kostnicach. Nagle się okazało, że z tego imprezowania wylęgło się 1000 zakażeń. Z tysiąca zakażeń kolejne tysiące, a później śmierć. Teraz żeby wyjść do apteki, sklepu, albo lekarza, muszą pytać o pozwolenia, spowiadają się policji i nie wiadomo jak długo to potrwa… - napisał w emocjonalnym wpisie na swoich mediach społecznościowych. Z czego wynika ta bezmyślność? Wszystko wskazuje na to, że warszawiacy korzystają po prostu z wolnego czasu.
- Wykazaliśmy się empatią, zdrowym rozsądkiem, zastosowaliśmy się do zaleceń. Zamknęliśmy nasze firmy, bo nie myślimy tylko o sobie. Pracodawcy kazali nam iść do domów, pozamykali zakłady pracy, placówki. Po co? - kontynuuje publicysta.
ZOBACZ TEŻ: Roksana Węgiel nagrała apel do swoich fanów! Ma receptę na nudę!
Pan Damian to nie jedyny dziennikarz, którzy postanowił uwiecznić tłumnie gromadzącą się Warszawę w różnych miejscach publicznych. Filip Chajzer wybrał się do Lasu Kabackiego (swoją drogą również nie zastosował się do akcji #zostanwdomu) i okazało się, że warszawiacy wykorzystując wolny czas od pracy… tłumnie pojawili się w lesie kabackim! Film można zobaczyć poniżej.
Lasy Miejskie również zwracają uwagę na tłumnie gromadzących i spacerujących mieszkańców. Opublikowali apel, w którym zauważają, że w ostatnim okresie zaobserwować można wzmożony ruch na terenie wszystkich kompleksów leśnych Lasów Miejskich - Warszawa. - W związku z powyższym prosimy o zachowanie ostrożności podczas spacerów. Prosimy o zachowanie odstępów, niewitanie się, nietworzenie zbędnego tłoku, w celu uniknięcia rozprzestrzeniania się koronawirusa. Niezależnie po każdym powrocie do domu prosimy o mycie rąk - informują Lasy Miejskie - Warszawa.
ZOBACZ TEŻ: Warszawa nie zawiesza izby wytrzeźwień. Zmieniło się tylko funkcjonowanie poczekalni
Dziennikarz Marcin Szczygieł również postanowił uwiecznić i opisać wczorajsze obserwacje z bulwarów wiślanych.
- We Włoszech nosicielami wirusa stała się właśnie młodzież, bo spotykała się w klubach, a po ich zamknięciu prywatnie. Teraz po włoskich miastach chodzą policyjne patrole i każdy musi udowodnić powód wyjścia z domu, a wyjść można tylko do sklepu i apteki. Odchodziłem znad rzeki o 16.30 a tam nadciągały całe watahy młodzieży. Zalecenia specjalistów są jednoznaczne: spacer tylko samotny albo z psem – pisze dziennikarz. Czy to skłoni władze do karania imprezowiczów znad Wisły w obliczu epidemii? Miejmy nadzieję.