- Można zrobić nawet 1000 pączków w ciągu kilku minut, ale to nie będą prawdziwe pączki. Do tych tradycyjnych trzeba włożyć serce i mieć opracowaną recepturę. Inaczej nie będą smaczne - tłumaczy pan Roman.
W jego cukierni każdy z pracowników wie dokładnie, co robić. Jedni zajmują się tylko ciastem i jego formowaniem. Wyrabiają je dobrych kilkanaście minut i dodają tylko najlepsze wiejskie jaja i drożdże. Inni nakładają marmoladę, a potem smażą pączki w głębokim tłuszczu. Na koniec obtaczają je w pomadzie, czyli lukrze.
- Sekretem jest smażona marmolada, która nabiera smaku w pączku.
Dzisiejsza noc była dla pana Romana oraz jego pracowników wyjątkowo pracowita, bo wszyscy stawili sie w cukierni już o godz. 3 w nocy.
A wszystko po to, by w tłusty czwartek warszawiacy mogli raczyć się świeżutkimi i pachnącymi pączkami, nie zważając na kalorie.
W tłusty czwartek nie można ich bowiem liczyć.