Mało tego, wielbiciele tych tradycyjnych wypieków gotowi są stać w olbrzymiej, wijącej się jak wąż kolejce. Niestraszny im ani mróz, ani nieustannie padający na głowy śnieg! - Stałam cztery godziny - opowiada Eliza Cichocka (60 l.), emerytka. - Ale warto było! Cała moja rodzina uwielbia właśnie te pączki! - dodaje. Pani Eliza mogła kupić tylko 20, bo ciastka są sprawiedliwie dzielone między klientów.
- Pączki smażymy według tradycyjnej receptury, która jest naszą tajemnicą. Przed wojną opracował ją mój dziadek - opowiada cukiernicza mistrzyni. - Stosujemy tylko naturalne surowce i wszystko robimy ręcznie - zdradza.
Patrz też: Tak się smaży pączki (ZDJĘCIA!)
Mimo że już o świcie cukiernia miała przygotowany zapas pączków (pierwsze trafiły na tłuszcz o 3 rano!), to pracownicy na bieżąco smażą ten specjał. Rodzinną tradycję kontynuuje też córka pani Zenony, Sylwia Tomaszkiewicz (32 l.) - która z uśmiechem obsługuje tłustoczwartkowych klientów. A ci najczęściej wcinają pierwszego pączka już przy kasie.