Czy znany profesor zabił swoją żonę? Sprawa Tarwida, czyli „proces wszech czasów” PRL-u

i

Autor: Archiwum MiIZ PAN, Shutterstock, Krystian Olszewski/Super Express

NAJGŁOŚNIEJSZY PROCES

To był proces wszech czasów. Oskarżyli, skazali, a potem uniewinnili jedynego podejrzanego? Tajemnicza śmierć Teresy Tarwid

2024-02-24 5:30

Rzadko kiedy słyszymy o zbrodni bez ciała. A co, jeżeli mamy ciało, ale mimo tego nie wiadomo, czy doszło do zbrodni? Co, jeżeli ostatnim człowiekiem widzącym swoją żyjącą żonę i pierwszym po jej śmierci, jest jej mąż, a mimo tego śledczy nie są przekonani, co do jego winy? Chciałoby się powiedzieć: „Profesorze, niech pan powie prawdę”. „Sprawa Tarwida” to najgłośniejszy proces w czasach PRL-u. Kazimierz Tarwid, znany intelektualista i profesor zoologii zostaje oskarżony o zabójstwo swojej żony. Co takiego wydarzyło się w mroźny piątek 1955 roku?

Tę zagadkę przez wiele lat próbowała rozwiązać prokuratura Polski Ludowej, a o samej sprawie powstała książka autorstwa Jarosława Molendy pt. „Profesor i cyjanek”. 21 stycznia 1955 roku w domu przy Nowym Świecie 52 znaleziono zwłoki Teresy. Ciało leżące na kanapie, nie dające śladu życia odkrył prof. Kazimierz Tarwid. Lekarz, który pojawił się na miejscu, a został wezwany przez sąsiadkę małżeństwa, stwierdził zgon. Intelektualista przyjął tę informację sucho, obojętnie, nawet nie drgnął, kiedy usłyszał słowa: „Ona nie żyje”. Niedługo później do drzwi mieszkania profesora zapukali funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej. 46-latek kilka miesięcy później został oskarżony o zamordowanie żony i upozorowanie jej samobójstwa.

Profesor Kazimierz Tarwid był przystojnym mężczyzną. Umiał romansować, a w kuluarach plotkowano, że lubił kobiece wdzięki. Pierwszą jego żoną byłą Helena Siwicka, którą poznał w 1928 roku. Była jego koleżanką ze studiów. Po siedmiu latach para zdecydowała się na ślub. Małżeństwo przetrwało kilkanaście lat. Doszło do rozwodu, a już w 1950 roku Tarwid poślubił 20 lat młodszą Teresę Bieskerską. Kobieta była zapatrzona w naukowca. Jak pisze o niej portal twojahistoria.pl, była piękną, młodą i namiętną dziewczyną, a romans między parą miał wybuchnąć gdzieś między zajęciami, a konsultacjami, w salach wykładowych i laboratoriach.

Małżeństwo, które z pozoru było idealne, zaczęło się jednak rozpadać na kawałki. Co chwilę pojawiały się nowe plotki. Profesor, w trakcie swojej pracy (a był w niej nawet po 16 godzin dziennie), otaczał się pięknymi studentkami, które wzdychały na sam jego widok. Podobno w jego bliskim otoczeniu coraz częściej pojawiała się studentka, a później asystentka – ruda Eliza. Czy to sprawiło, że w pewnym momencie serce Teresy pękło?

Styczniowego wieczoru roku 1955 w mieszkaniu Tarwidów odbyło się spotkanie towarzyskie. Teresa zaprosiła na kolację prof. Eugeniusza Grabdę, a później dołączył do nich również Kazimierz Adamczewski. Panował biesiadny humor. Żona intelektualisty w pewnym momencie przejęła pałeczkę od męża i w trakcie spotkania pokazywała znajomym w jaki sposób zabezpiecza się cyjanek potasu przy użyciu aptecznej kapsułki. Trucizna potrzebna im była do tworzenia tzw. zatruwaczek na owady, których później profesor używał w badaniach naukowych. Dlatego też taki słoiczek znalazł się w ich mieszkaniu. Spotkanie skończyło się o godz. 21.

Około godz. 22 wyszedłem z mieszkania do swojej matki. Zaznaczam, że kiedy wychodziłem, zostawiłem zonie na stole w pokoju proszek od bólu głowy wyjęty z mojej kieszeni, o który ona prosiła, i filiżankę z wodą. [...] Kiedy opuszczałem mieszkanie, Teresa leżała na tapczanie czytając książkę. O godz. 23. wróciłem do mieszkania i otworzyłem drzwi swoimi kluczami. Po wejściu do środka, skierowałem się w ubraniu do pokoju, gdyż zaniepokoiłem się wyglądem mojej żony. Po dojściu dotknąłem ręką twarzy mówiąc coś do żony, jej twarz była wilgotna i zimna, szukałem pulsu i nie znalazłem. Natychmiast w ubiorze wybiegłem na klatkę schodową i obudziłem sąsiadkę ob. Mardzińską prosząc, aby zaalarmowała pogotowie, co uczyniła. Wróciłem sam do mieszkania, usiłowałem coś robić koło żony Teresy (co robiłem, nie potrafię odpowiedzieć) wydaje mi się, że nacierałem skronie − cytował zeznania prof. Kazimierza Tarwida w książce „Profesor i cyjanek” Jarosław Molenda.

Najdziwniejszym i najważniejszym punktem zwrotnym w sprawie śmierci żony intelektualisty był fakt, że słoiczek z cyjankiem, ten sam, który kobieta pokazywała swoim znajomym przed wyjściem Tarwida z domu, znajdował się w łazience, a po jego powrocie – stał na stole w pokoju, gdzie znaleziono zwłoki kobiety.

„Sprawa Tarwida” budziła emocje i była uznana za jeden z kilku poszlakowych „procesów wszech czasów”, a których przebieg wskazywał na brak możliwości jednoznacznej interpretacji zgromadzonego materiału dowodowego. Profesor kilka miesięcy po odnalezieniu zwłok żony został oskarżony o jej zabójstwo. 26 sierpnia 1955 roku śledztwo zostało umorzone z powodu braku dowodów, a wyrok wywołał wzburzenie społeczne. Ludzie wiązali śmierć żony profesora z jego „romansową naturą”. Rok później śledztwo wznowiono, a podejrzanego skierowano na badania psychiatryczne.

27 maja 1957 roku Sąd Wojewódzki skazał prof. Kazimierza Tarwida na 15 lat więzienia za zabójstwo. Wyrok zaskarżył jego obrońca. Rok później wyrok został uchylony przez Sąd Najwyższy, a sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia. 24 listopada 1958 roku profesora skazano na dożywotnią karę pozbawienia wolności. To jednak nie był koniec sprawy, bowiem 12 stycznia 1970 roku Prokuratur Generalny, Kazimierz Kosztirko, złożył rewizję i prof. Tarwid został uniewinniony wyrokiem Sądu Najwyższego.

Kazimierz Tarwid został wolnym człowiekiem. Zmarł 23 grudnia 1988 roku. Został pochowany na Cmentarzu Bródnowskim. Jego druga żona – Teresa Tarwid – leży na Starych Powązkach.

Przeczytaj również: To był rok krwawych zbrodni. Morderstwa, które wstrząsnęły całą Polską w 2023 r.

QUIZ PRL. Do czego służyły te przedmioty?
Pytanie 1 z 15
Popularny w PRL saturator służył do:
QUIZ PRL. Czy wiesz do czego służyły te przedmioty?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają