- Budynek jest stabilny, mieszkańcy mogą wracać do swoich mieszkań - oznajmiła w sobotę na specjalnie zwołanej konferencji Hanna Gronkiewicz-Waltz (60 l.). Lokatorzy z Marszałkowskiej, którzy 5 października zostali w panice ewakuowani z powodu awarii na budowie metra, od tygodnia mieszkali w hotelu. W sobotę mogli wrócić do domów. Ale nie wszyscy! Ci z klatki najbliżej miejsca awarii wciąż muszą koczować w hotelu.
- Trzeba przeprowadzić jeszcze prace wzmacniające, które mogą być uciążliwe dla mieszkańców. To potrwa do wtorku - podał Jerzy Lejk, prezes metra. Termin nie jest przypadkowy. Tego dnia do hotelu Metropol, w którym mieszkają ewakuowani, wprowadzają się goście na mecz Polska - Anglia. Jeśli robotnicy nie zdążą, lokatorów czeka kolejna przeprowadzka.
- Dowiedziałem się, że zarezerwowano nam już noclegi w Ibisie - wyjaśnia Krzysztof Kowalski (50 l.), mieszkaniec uszkodzonego bloku. - Jesteśmy tym już wykończeni - dodaje lokator.
Jednocześnie na alarm biją geolodzy, którzy, jak się okazuje, nie mają żadnego nadzoru nad pracami na podziemnym placu budowy. - To nie ostatnia awaria. Zadziwiające jest to, że do tej pory, ani Ratusz, ani wykonawca czy władze centralne nie wymogły, by państwowe służby geologiczne nadzorowały budowę metra - nie owija w bawełnę Mirosław Rutkowski z Państwowego Instytutu Geologicznego.