Dość sensacyjnie rozpoczął się 20 kwietnia proces byłego burmistrza warszawskiej dzielnicy Włochy, związany z wydarzeniami z października 2019 roku. Prokuratura postawiła mu zarzuty korupcyjne po tym, jak został przyłapany przez CBA w Raszynie. Ówczesny burmistrz Artur W. przyjechał tam skodą, a biznesmen Sabri B. - mercedesem. Gdy obaj wysiedli, urzędnik otworzył drzwi auta, a Sabri B. wrzucił na tylne siedzenie zawinięte w foliową torbę banknoty, z którymi Artur W. pojechał później na inną posesję, gdzie - według śledczych – próbował schować pieniądze. - To miała być korzyść majątkowa za przychylność w załatwianiu decyzji administracyjnych, dotyczących warunków zabudowy nieruchomości przy ul. Łopuszańskiej 22 i 47 - mówił o akcie oskarżenia przed Sądem Rejonowym w Pruszkowie, cytowany przez PAP prokurator Szymon Banna.
Artur W. nie przyznał się do wzięcia łapówki. - 200 tys. zł pochodzi z pożyczki od pana Sabriego – tłumaczył przed sądem były burmistrz. Przekonywał, że była to tylko zaliczka za pośrednictwo przy sprzedaży nieruchomości przy Żelaznej, za które można było otrzymać docelowo nawet 1,2 mln zł. Pośrednikiem miała być jego żona. I te 200 tys. zł miało być na samochód dla niej.
Były warszawski urzędnik przekonywał też, że pieniędzy nie próbował chować. A od otrzymanych 200 tys. zł odprowadził podatek z odsetkami. Natomiast sugerował, że już w 2019 roku mógł być podsłuchiwany przez system Pegasus.
Kolejna rozprawa ma się odbyć w maju. Wówczas sąd wysłucha wersji oskarżonego o wręczanie łapówki Sabriego B