Zima zawitała do Warszawy już w nocy z 20 na 21 listopada. Na stołeczne ulice ruszyły pierwsze posypywarki, które zadbają o bezpieczeństwo na mostach, wiaduktach i bardziej stromych ulicach. Pierwsze śnieżne akcenty dały się jednak we znaki zarówno kierowcom, jak i pieszym. Śliskie nawierzchnie i spowolniony ruch to codzienność, do której mieszkańcy stolicy muszą się powoli przyzwyczaić.
− Rano było naprawdę ciężko. Zrobiło się ślisko, więc kierowcy zwolnili. Trzeba uważać na drogach – mówi jeden z naszych czytelników, który codziennie dojeżdża samochodem do pracy.
Prognozy na najbliższe dni nie pozostawiają złudzeń – opady śniegu mogą jeszcze powrócić, a temperatura wciąż będzie oscylować wokół zera.
Poranny szczyt komunikacyjny pokazał również, jak wiele osób zdecydowało się przesiąść z samochodów na komunikację miejską. Niestety, nie przyniosło to ulgi – wagony metra i tramwaje były przepełnione. − To prawdziwe piekło. Jechałam dzisiaj metrem i tramwajem do pracy. Ledwo weszłam. Ludzie ściskają się jak sardynki – relacjonuje pani Magda, która komunikacją miejską dojeżdża z Woli na Mokotów.
Biały puch pokrywający Warszawę dodaje jej uroku, choć równocześnie stawia przed mieszkańcami wyzwania. Ciepłe kurtki, rękawiczki i zimowe buty stały się już codziennością, a warszawiakom przypomina się o konieczności przygotowania samochodów do zimy – wymiany opon i sprawdzenia stanu technicznego pojazdów.
Czy stolica poradzi sobie z kolejnymi opadami? Jak mieszkańcy pogodzą zimowe trudności z codziennymi obowiązkami? Jedno jest pewne – pierwszy śnieg to tylko początek długiej, zimowej przygody w Warszawie.