Polecany artykuł:
Zaledwie dwa dni temu świat obiegła informacja, że Danny Boyle nie będzie reżyserował najnowszej części serii filmów o najbardziej znanym agencie na świecie. Jako przyczynę podano "różnice artystyczne", jakie miały zaistnieć między reżyserem, a producentami i... Danielem Craigiem, czyli odtwórcą głównej roli.
Na czym te różnicy mogły polegać? Okazuje się, że Craig, mimo że teoretycznie jest tylko aktorem, który bierze udział w ogromnym finansowym przedsięwzięciu, ma również niezwykle duży wpływ na obsadę kolejnych części, w których bierze udział.
Jak podaje The Telegraph, Craig miał decydować o obsadzeniu każdej aktorki, która grała "kobietę Bonda" w częściach z jego udziałem. Dotyczyło to również Evy Green, która wcieliła się w rolę Vesper Lynd w "Casino Royal", a przecież był to pierwszy film z Danielem Craigiem w roli Bonda.
Zimna wojna
Tym razem kością niezgody miał stać się jednak mężczyzna, a konkretniej... Tomasz Kot. Po rewelacyjnym przyjęciu "Zimnej Wojny" Pawła Pawlikowskiego, reżyser Danny Boyle zastanawiał się podobno nad obsadzeniem polskiego aktora w roli głównego przeciwnika Jamesa Bonda! Reżyser miał bowiem pomysł na umieszczenie w nowej części współczesnej interpretacji zimnej wojny, jaka rozgrywała się po 1947 roku między zachodem, w tym zwłaszcza USA, a Związkiem Radzieckim. Kot miał zagrać Rosjanina, z którym musiałby zmierzyć się Bond.
>>> Marek M. zatrzymany i z zarzutami! Kupcowi roszczeń grozi do 10 lat
Taka decyzja obsadowa miała jednak nie spodobać się Danielowi Craigowi, co spowodowało rozłam między producentami, a Dannym Boylem. Czy oznacza to również bojkot polskich fanów Jamesa Bonda? O tym przekonamy się, kiedy film trafi do kin.