Tragedia na Miedzianej w Warszawie. Dariusz zginął ciosu nożem. "Mówił, że skoczyłby za nią w ogień"
W czwartek (9 maja) sąd wezwał na świadków męża siostry denata i partnera jej córki. - Nic nie zapowiadało tej tragedii. Darek był spokojny, gdy widziałem go po raz ostatni – powiedział pierwszy z mężczyzn. Z jego zeznań wynikało, że małżeństwo W. nie było usłane różami. Oboje często zaglądali do kieliszka i kłócili się. Mieli założoną niebieską kartę, bo w tracie awantur dochodziło do rękoczynów. Mimo trudnej relacji Dariusz zapewniał, że „skoczyłby za Anną w ogień”. W końcu jednak miał wyznać, że ma dosyć, planował rozwód. Miewał załamania, podczas których próbował dwukrotnie targnąć się na swoje życie, raz w obecności policjanta, który przyjechał na jedną z interwencji w tym mieszkaniu. Co wydarzyło się w feralną niedzielę 5 marca?
Jak informowała prokuratura, mężczyzna zginął od ciosu nożem w szyję. Czy śmiertelną ranę zadała Anna W.? Na razie nie ma pewności. Na nożu oprócz śladów krwi biegli znaleźli materiał biologiczny jego i jej. Nie wiadomo jednak kiedy został naniesiony na rękojeść. - Z materiału dowodowego wynika, że oskarżona mogła nie używać noża ani w sobotę, ani w niedzielę - powiedziała Sędzia Sądu Okręgowego Anna Wierciszewska-Chojnowska. Ślady na ostrzu są jednak jednoznaczne. Badania DNA wskazały, że jest to krew Dariusza. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 27 maja.