DRAMAT

Tragedia pod Garwolinem. Jarek pierwszy raz odpalił piłę, zabiło go drzewo. Brat w rozpaczy: "Nie daruję sobie tego"

2025-03-10 10:14

Tragedia podczas porządkowania lasu pod Garwolinem! Przewracające się drzewo przygniotło 38 latka, który uciekając przed walącym się konarem zaczepił nogą o leżące na ściółce gałęzie. Nieprzytomny mężczyzna trafił do szpitala, gdzie zmarł podczas operacji. Brat ofiary, który był na miejscu tragedii, wyrzuca sobie, że nie zapobiegł wypadkowi.

Tragedia pod Garwolinem. Jarek pierwszy raz odpalił piłę, zabiło go drzewo

To, co wydarzyło się w kompleksie leśnym między Stoczkiem, a Skórcem (woj. mazowieckie) wyciska łzy z oczu. Niewinne porządkowanie lasu, przerodziło się w rodzinną tragedię, która pomimo upływu czasu nadal spędza sen z powiek panu Marianowi A. (59 l.), bratu Jarosława A. (†38 l.), który zginął jego oczach.

Do zdarzenia doszło w lutym bieżącego roku. Do pana Mariana na początku weekendu przyjechał brat Jarek z Garwolina, by pomóc przy porządkowaniu działki leśnej. Bracia ciągle się spotykali u Mariana, bo Jarosław uwielbiał odpoczywać na wsi, z dala od pracy i od studiów, bo pomimo zbliżającej się czterdziestki rozpoczął studia magisterskie z Filologii Polskiej.

W tragiczne południe obaj bracia pojechali samochodem do lasu, by wyciąć wiatrołomy, i stare spróchniałe drzewa.

- Jarek nigdy wcześniej nie wycinał drzew, a nawet nie miał w ręku piły. Tym razem uparł się, że musi spróbować wycinki. Nie byłem z tego zadowolony ale, co zrobić – opowiada pan Marian. - Odpaliłem piłę i pokazałem jak to się robi. Jarek bardzo się ucieszył i zabrał się do wycinania krzaków. Szło mu dobrze do chwili gdy na jego drodze stało duże drzewo, które leśnik pozwolił wyciąć, bo mogło samoistnie się złamać. Brat wcisnął gaz piły i błyskawicznie jak stary fachowiec przeciął pień. Konar jednak zaczął przechylać się na Jarka.

Czytaj dalej pod materiałem wideo.

Super Express Google News
Autor:
Drzewo runęło im na blok

Brat w rozpaczy: "Nie daruję sobie tego"

Pan Marian zdążył tylko krzyknąć, żeby brat uciekał. Jarek posłuchał, jednak po drodze doszło do tragedii.

- Ja stałem w odległości 200 metrów od niego i zacząłem krzyczeć, by uciekał. Brat ruszył w drugą stronę, ale zaczepił nogawką dresu o leżącą na ściółce gałąź. Nogawka rozdarła się, a on runął na ziemię. Nie zdążył wstać, bo gruba gałąź walącego się drzew uderzyła go w plecy i przygniotła. Jarek trafił do szpitala gdzie zmarł podczas operacji. To wszystko prze ze mnie, że pozwoliłem bratu na wycinkę. Nie daruję sobie tego do końca życia – pan Marian płacze, ocierając łzy płynące po policzkach.

Sonda
Czy znasz zasady BHP?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają