Dramat pod Siedlcami. Nie żyje młody mężczyzna
Maciek Ł. (†33 l.) z Siedlec bardzo często przyjeżdżał do swojego wujka w Grabowcu, żeby pomagać mu w gospodarstwie rolnym. Był kawalerem, na stałe nigdzie nie pracował, więc w mieście nic go nie trzymało. Wujek znany i majętny gospodarz we wsi pełnił funkcję sołtysa. Miejscowość i okolice Maciek znał jak własną kieszeń. Miał tam wielu kolegów, z którymi często chodził na ryby nad wiejski staw. Wiedział, że niewielkie oczko wodne na obrzeżu małej miejscowości kryje pod wodą zdradliwą głębinę. Jak mówią mieszkańcy, jest tam ze cztery metry pod wodę, bo i dwóch chłopów jeden na drugim przykryje. - Nie raz kapałem się w stawie i nigdy nie dotknąłem dna po środku - mówi nam Marian z sąsiedniej miejscowości. - Mówiłem Maćkowi, by nie szarżował i nie skakał na główkę do stawu, bo może się to dla niego źle skończyć. Na początku jest bardzo płytko, a za chwilę głębina. Tu ludzie mają szacunek do tej zdradliwej wody - opowiada.
Maciek utonął w wiejskim stawie
Był niedzielny poranek kiedy sąsiadka mieszkająca w pobliżu stawu przechadzała się po swojej posesji. - W pewnej chwili na brzegu zobaczyłam jakieś ubranie - opowiada. - Nie przejęłam się tym, bo tu dzieci często zostawiają jakieś łachy. Ale po kościele na stawie pływali strażacy i szukali kogoś. Faktycznie ubranie należało do Maćka, który się utopił w sobotę wieczorem. Poszedł sam nad wodę i prawdopodobnie skoczył do stawu. Niestety już nie wyszedł. Szkoda go, bo to fajny gość. Lubił wypić, ale był bardzo pracowity - mówi, pokazując nam miejsce, gdzie leżały ubrania.
Na miejscu tragedii swoje czynności prowadziły służby. Siedleccy policjanci pod nadzorem Prokuratury Rejonowej wyjaśniają szczegółowe przyczyny i okoliczności utonięcia młodego mężczyzny.