Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie tragicznej śmierci 2-letniego chłopca, który w minionym tygodniu zmarł po porażeniu prądem w miejscowości Puchały pod Warszawą. Chłopiec złapał za wystające przewody elektryczne. Pomimo natychmiastowej reanimacji przeprowadzonej przez ratowników medycznych z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie, życia dziecka nie udało się uratować.
Według informacji przekazanych przez prokuratora Piotra Skibę, zakończono już sekcję zwłok dziecka, jednak wyniki tego badania są jeszcze niedostępne. – Do prokuratury nie wpłynął jeszcze protokół otwarcia zwłok. Nie zostali także przesłuchani rodzice dziecka – podkreśla prok. Skiba. Prokuratura wskazuje, że brak przesłuchania rodziców wynika z ich złego stanu psychicznego po tragedii. Śledczy liczą jednak, że kluczowe dokumenty oraz pierwsze przesłuchania wkrótce pozwolą na lepsze zrozumienie okoliczności zdarzenia.
Śledztwo prowadzone jest w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia nieletniego przez osoby zobowiązane do opieki nad nim. Czyn ten zagrożony jest karą od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Służby ratownicze oraz prokuratura apelują do rodziców i opiekunów, by dbali o odpowiednie zabezpieczenie przewodów elektrycznych, gniazdek oraz innych potencjalnie niebezpiecznych elementów, szczególnie gdy w ich otoczeniu przebywają dzieci. − Nieuwaga i niedostateczne zabezpieczenia mogą skutkować tragedią – przypomina Marcin Budnicki z WSPRiTS "Meditrans".