Sprawę zgłosił 1 grudnia pracownik MOPS, który podczas wizyty u mieszkanki domu jednorodzinnego zwrócił uwagę na stojący na zewnątrz karton. Gdy zajrzał do środka, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Około 19-letnia sunia była chodzącym cierpieniem, z 6 kg masy ciała połowę stanowiły guzy nowotworowe. - Miała zajęte większość ciała, nawet płuca. Nie wyobrażam sobie nawet, jak musiała cierpieć – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” pracowniczka Fundacji Futrzaki.
Zaniedbanie choroby psa, to jednak nie wszystko. Skandaliczne warunki, jakie zapewniła suczce właścicielka wołają o pomstę do nieba. - Zwierzę mieszkało w kartonie pod gołębnikiem, pudło nie miało jednak dna i suczka leżała na betonie. Noce są bardzo zimne, przy takich warunkach atmosferycznych to nie do pomyślenia - przekazała. Według wstępnych informacji, zwierzę miało jeść karton z głodu. Fundacja Futrzaki złożyła zawiadomienie do prokuratury o popełnienie przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem.
Skrajnie zaniedbane zwierzę nie przeżyło
Podczas interwencji właścicielka zaniedbanego zwierzaka miała odgrażać się, że go jeszcze odzyska. Nie miała jednak ku temu okazji, suczka zdechła niedługo po przewiezieniu do lecznicy weterynaryjnej na Natolinie. - Zmarła w lecznicy, po prostu zasnęła. Poczuła ciepło, spokój - przekazała "Super Expressowi fundacja. Od kiedy pomagamy zwierzętom, nie widzieliśmy jeszcze takiego dramatu. Pies ważący 6 kg, z czego połowa wagi to guzy na obu listwach mlecznych. - informowała w mediach społecznościowych Fundacja Futrzaki. Sprawa została skierowana do prokuratury.