Pierwsze informacje o poszukiwaniach 38-letniej Marty pojawiły się w sieci w środę (29 maja). Kobieta wyszła z domu w okolicy godziny 10 i ślad po niej zaginął. Odnalazła się dwa dni później, niecałe dwa kilometry dalej. Nie żyła. Jej zwłoki dryfowały w jeziorze Dolnym, 30 metrów od brzegu. Zauważyła je w wodzie przypadkowa osoba.
− Zgłoszenie wpłynęło do nas chwilę po godzinie 12. Wynikało z niego, że w jeziorze Dolnym w miejscowości Kazuń Bielany dryfują ludzkie zwłoki. Na miejsce zadysponowano trzy zastępy straży pożarnej. Informacja niestety została potwierdzona − przekazał w piątek "Super Expressowi" kpt. Paweł Plagowski z nowodworskiej straży pożarnej.
− Po zwodowaniu łodzi i podpłynięciu do ciała stwierdzono ślady opadowe, które potwierdziły zgon. Przemieszczono zmarłą na brzeg − dodał.
Jak nieoficjalnie słyszymy, to zwłoki 38-letniej Marty, choć służby oficjalnie jeszcze tego nie potwierdziły. Prokurator poinformował tylko o przekazaniu ciała do sekcji zwłok. Ale znajomi kobiety pożegnali ją wzruszającymi słowami.
− Dzisiejszy dzień wyblakł z kolorów i brak w nim radości. Kiedy widzieliśmy się kilka dni temu, nie wiedziałem, że wtedy na odchodne żegnamy się już na zawsze. Żegnaj Marto, będzie nam Ciebie brakowało, wielką pustkę pozostawiasz w sercach Naszych − czytamy. − Ale mocno wierzę... że na szczycie wielkiej góry kiedyś spotkamy się − dalej.
Listen on Spreaker.