Ośrodek zajmuje się głównie kastracją i sterylizacją „podwórkowych” kotów warszawskich. Często zdarza się, że ich wyłapywaniem zajmują się społeczni opiekunowie lub działacze organizacji pozarządowych. Złapane koty przywożą do ośrodka.
- Dwie starsze panie, bardzo przejęte wchodzą do Koterii. W ręku jednej pudełko kartonowe związane sznurkiem dość luźno. W środku kotka, zupełnie dzika, do dzisiaj nie wiem jak im się udało ją tam zapakować. A jeszcze bardziej dziwi, że kotka nie odchyliła łebkiem pudełka i nie dała drapaka - opisuje Koteria.
Inna starsza pani weszła do ośrodka i od progu przejęta powiedziała, że nie mogła złapać dzikiego kota do kastracji. Nawet wszedł do kontenerka ale jej czmychnął. - Zaczynam sprawdzać na który dzień można Panią znowu zapisać gdy na biurku ląduje siatka na zakupy, związana na górze a w niej rzeczony kocur. Nie wiem które z nas miało bardziej zdziwione spojrzenie, ja czy kocur, gdy wylądował w klatce - wspomina jedna z działaczek Koterii.
Złym pomysłem są też pudła po telewizorach LCD. - Telewizory są płaskie. Pudła na nie też są raczej płaskie, przystosowane do wymiarów telewizora. Jednego telewizora. No albo dwóch kotów. Telewizor był z tych większych, więc koty miały nawet sporo miejsca - opisuje ośrodek.
Zdarzało się również, że dzikie koty były przewożone luzem w samochodzie. Wydobycie ich stamtąd okazało się niełatwą sprawą. Wystraszony kot, mający do dyspozycji samochodowe zakamarki nie jest wcale łatwym celem. Tym bardziej, że czujący zagrożenie zwierzak może spróbować wydostać się na wolność, skacząc wolontariuszce na głowę.
Również wiklinowy koszyk z kratką jest przydatny, gdy trzeba przetransportować domowego pupila do lekarza. Nie da się go jednak włożyć do klatki w Koterii i tym samym zapakować delikwenta z powrotem do koszyka. - Wkładanie go poza klatką z podbieraka to też nie łatwa sprawa i niebezpieczna – kot może uciec - tłumaczą działacze.
Koty przywożone są też np. w koszyku na zakupy, w zepsutym transporterze czy w torbie podróżnej. Manipulując przy zamku, kot może go otworzyć albo pazurem rozedrzeć torbę i uciec. Zwierzaki były dostarczane też w koszach na bieliznę, a nawet w bębnie od pralki automatycznej.
Szczytem odwagi wykazała się pani, która kota dzierżyła pod pachą. - Bo oswojony i spokojny. Nie wyrywa się aby nie był zestresowany to go trzyma za pazuchą. Długie tłumaczenie, że kot może się przestraszyć jakiś dźwięków na ulicy, szczekania psa panią nie przekonuje. To przecież tylko kawałek do samochodu… - relacjonują działacze.
Przypominają, że z wszystkich tych rzeczy kot mogą uciec w czasie transportu. „A znalezienie się w obcym miejscu, którego nie zna, nie wie gdzie można znaleźć jedzenie, gdzie się schronić, jest przeganiany przez rezydentów to dla kota prawie pewna śmierć. To że radzi sobie tam, gdzie żyje, nie znaczy, że poradzi sobie wszędzie - tłumaczą.
W czym zatem należy przewozić koty? Najlepsze do tego celu są transporterki, które za niewielką cenę można kupić w sklepie zoologicznym. Można je też wypożyczyć w Koterii.