Ślimak prowadzący z Wału Miedzeszyńskiego na al. Stanów Zjednoczonych w kierunku Grochowa to dla kierowców wyjątkowo wredne miejsce. Wiadukt łączy się tu pod kątem ostrym z buspasem, którym co chwila mkną rozpędzone autobusy. Cóż z tego, że stoją tu znaki stop, skoro wystarczy nawet powolutku wychylić się na buspas, by pełen pasażerów stalowy kolos zmiótł samochód z powierzchni ziemi? Tak źle jest dlatego, że na kierowców czyhała tu pułapka: rozrośnięte do monstrualnych rozmiarów krzaki! Roślinność rosnąca na nasypie Trasy zasłoniła widok na most Łazienkowski.
- To bardzo niebezpieczny punkt. Zostawiając ten gąszcz, drogowcy udowadniają, że nie mają krzty wyobraźni - przyznaje kierowca Krzysztof Stańczak (40 l.).
Dlatego dziennikarze "Super Expressu" postanowili nie czekać, aż urzędnicy wyślą tu robotników z kosiarką. Ubrany w kask i żółtą kamizelkę reporter wyposażony w wielki sekator zrobił tu porządek w kilkadziesiąt minut. Ciach! Ciach! Ciach! Pod jego ostrzem padały kolejne chwasty. Po trzech kwadransach wytężonej pracy naszego reportera okazało się, że stojąc przy wjeździe na Trasę Łazienkowską, można zobaczyć to, co dzieje się kilkaset metrów na moście.
Za porządek na pasach zieleni wzdłuż tej trasy odpowiada Zarząd Oczyszczania Miasta z dyrektorem Tadeuszem Jaszczołtem (62 l.) na czele. Może czas wziąć się do pracy, panie dyrektorze?