Widok mężczyzny przepływającego na desce SUP trasą S8 w Warszawie pozostanie w pamięci wielu. Intensywne opady deszczu w środę (30 sierpnia) kompletnie sparaliżowały stolicę. Po kilku godzinach ulewy jedna z ważniejszych arterii w mieście wyglądem bardziej przypominała rzekę niż drogę. Trasa przez wiele godzin była nieprzejezdna w obu kierunkach. Auta stanęły, kierowcy utknęli w gigantycznym w korku, a w głowach zaczęło świtać pytanie: kto jest odpowiedzialny za ten chaos.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która jest zarządcą zalanej trasy S8 napomknęła, że wina może leżeć po stronie miasta. - W ramach oddanego, po rozbudowie w 2015 r., do eksploatacji odcinka S8 Trasy AK, wykonano system odwodnienia. Wody opadowe trafiają do kanalizacji deszczowej miejskiej, a jej parametry zostały specjalnie przebudowane i dostosowane do nowej trasy, poprzez budowę odpowiedniej przepustowości rur kanalizacyjnych i zbiorników retencyjnych. Właściwe funkcjonowanie tego systemu jest możliwe, gdy kanalizacja miejska jest drożna oraz przepustowa. Wszelkie uzgodnienia i decyzje administracyjne otrzymaliśmy na etapie realizacji - przekazała GDDKiA w środowym komunikacie.
Niedługo potem wojewoda mazowiecki Tobiasz Bocheński wywołał do tablicy Rafała Trzaskowskiego. - Okazało się, że przyczyną nie jest infrastruktura drogowa podległa rządowi, a zapchanie infrastruktury miejskiej odbierającej wody opadowe - grzmi wojewoda i wzywa prezydenta Warszawy do wyjaśnienia sprawy.
Tymczasem władze miasta zapewniają, że kanalizacja była w pełni sprawna. - Nie jest prawdą, że kanalizacja była zapchana. Ona pracowała pełną parą. Nie mamy mamy żadnych informacji, żeby po naszej stronie było coś zapchane, coś nie działało - mówi nam Monika Beuth, rzeczniczka ratusza. - Pod trasą S8 są zbiorniki retencyjne, które bardzo szybko się przepełniają. Dopiero z tych zbiorników nasza kanalizacja odprowadza wodę do Wisły. Jeśli zbiorniki retencyjne zostały prawidłowo zaprojektowane i działają prawidłowo, powinny odebrać taką wodę. Być może mają one za małą pojemność - dodaje.
Swoje stanowisko przedstawił również rzecznik MPWiK w Warszawie Marek Smółka. - Zgodnie z Prawem wodnym wody opadowe nie są ściekiem, tym bardziej więc powinny być zagospodarowane w miejscu opadu. GDDKiA powinna podejmować działania, które zapewnią odpowiednią retencję. Do tego zobowiązuje również ustawa o drogach publicznych. Wnosimy o rzetelne przedstawianie informacji dla mieszkańców - mówi.