12-latek zadzwonił na policję i powiedział, że w szkole ktoś zaczął strzelać. To był tylko głupi żart. Nie obędzie się bez konsekwencji
"To nie jest żart, do naszej szkoły weszła osoby z pistoletem i zaczęła strzelać" - takie zgłoszenie od mówiącego łamiącym się głosem dziecka postawiło na równe nogi policjantów z Płońska w województwie mazowieckim. 12-latek podał swoje imię i nazwisko i powiedział, że schował się w szatni. Funkcjonariusze natychmiast popędzili w kierunku szkoły, rzekomo zaatakowanej przez jakiegoś zamachowca. Czyżby w Polsce miało dojść do szkolnej strzelaniny niczym w USA? Na szczęście okazało się, że w podstawówce, z której dzwonił 12-latek, wszystko jest w porządku. Telefon wykonał chłopiec, który chciał zrobić głupi żart albo narobić problemów innemu uczniowi.
12-latek podszył się pod kolegę i zadzwonił na policję. Wszystko się wydało
Jak przyznał 12-letni autor fałszywego zgłoszenia policjantom, zadzwonił z telefonu wyjętego z plecaka kolegi podczas lekcji wychowania fizycznego. Podał też dane tego ucznia, a nie swoje własne. "Okazało się, że podczas lekcji wychowania fizycznego 12-latek wyjął telefon z plecaka kolegi, kiedy ten ćwiczył. Następnie sprawca zadzwonił na numer alarmowy i dokonał fałszywego zgłoszenia, podając imię i nazwisko kolegi" - powiedziała PAP rzeczniczka płońskiej policji. O wszystkim poinformowano rodziców 12-latka. Za fałszywe zgłoszenia na numer alarmowy grożą kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nawet do 1500 zł, a gdy wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, w tym wypadku przyjazd policji do skzoły i przeszukanie terenu, sąd może orzec nawiązkę do wysokości 1000 zł. O losie nieletnich sprawców takich zachowań decyduje sąd rodzinny i dla nieletnich.