Proces „gangu trucicieli”. „Sprawa będzie prowadzona od początku”
Proces „gangu trucicieli”, który ruszył w ubiegłym roku w Sądzie Okręgowym Warszawa Praga nie zdążył rozpocząć się na dobre. Jedna z najmroczniejszych i najbardziej zawiłych spraw kryminalnych w stolicy od lat będzie musiała ruszyć od nowa. O sprawie informowaliśmy już na łamach „Super Expressu” wielokrotnie. 7 osób jest oskarżonych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Szajka od 2014 roku polowała na samotnych i niezaradnych właścicieli mieszkań i innych nieruchomości w Warszawie i okolicach. Akt oskarżenia trafił do sądu 8 maja. - Akt oskarżenia dotyczy pięciu przestępstw zabójstwa, sześciu przestępstw usiłowania zabójstwa, osiemnastu przestępstw doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem lub usiłowania oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości – informowała dwa lata temu Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Grupą miał kierować deweloper Tomasz G. Według prokuratury to on był mózgiem bandy. W planowaniu miał pomagać mu były ksiądz z Chicago Robert S., który miał wskazywać przyszłe ofiary. Bracia Roman i Krzysztof P. oraz Wiesław A. byli wykonawcami ich planu. Wśród oskarżonych jest notariuszka Jolanta D., która miała zalegalizować jedną z transakcji. Ohydny proceder był bardzo prosty. Mafia wyszukiwała osoby łatwowierne, często uzależnione od alkoholu. Dobierali swoją metodę do konkretnego typu ofiary. Tych uzależnionych i zadłużonych przekonywali zaprzyjaźniając się, robiąc zakupy, dostarczając wódkę. Po zdobyciu ich zaufania obiecywali wyjście z długów po podpisaniu aktu notarialnego przekazania nieruchomości. Potem pozbywali się niepotrzebnego już współwłaściciela zabijając wódką z izopropanolem. W niektórych przypadkach dopuszczali się fałszowania podpisu ofiary. W innych zastraszali. Jedną z ofiar Roman P. miał pobić, gdy ta złożyła zawiadomienie na policji.
Mimo że pierwsze zatrzymania podejrzanych policja dokonała w grudniu 2021 roku, to do jej rozwiązania sąd nie przybliżył się nawet o krok. Podczas rozpraw udało się jedynie odczytać akt oskarżenia, część oskarżonych złożyła wyjaśnienia. I tyle. Teraz wszystko trzeba będzie zacząć od nowa. Dlaczego? - W wymienionej sprawie nastąpiła zmiana składu sądzącego – z uwagi na długotrwałe zwolnienie lekarskie Sędziego Sądu Okręgowego Rafała Korkusa (dotychczasowego referenta sprawy) - nowym sędzią referentem jest SSO Beata Ziółkowska Z uwagi na wylosowanie nowego składu sądzącego sprawa będzie prowadzona od początku – odpowiedziała na nasze pytania Joanna Adamowicz z Sądu Okręgowego Warszawa Praga. Jak dodała najbliższy (czyli pierwszy w nowym składzie) termin rozprawy jest wyznaczony na 28 lutego. Nieoficjalnie wiemy, że zwolnienie sędziego może mieć związek ze zmianą władzy i wątpliwościami w sprawie jego powołania. Kontrowersje budzi sposób powołania sędziego Korkusa. Jest on zaufanym człowiekiem Zbigniewa Ziobry. Według Newsweeka został powołany przez Prezydenta Andrzeja Dudę do Sądu Okręgowego Warszawa Praga, mimo że w momencie powołania nie był nawet sędzią. Wcześniej był wiceprezesem Wojskowego Sądu Okręgowego w randze pułkownika.
Jakby tego było mało, to jeden oskarżonych już nigdy nie usłyszy wyroku. Paweł S. († 60 l.) zmarł w grudniu. Był bezdomnym, który korzystał z podwarszawskiego ośrodka pomocy dla osób w kryzysie. W sprawie odegrał rolę „amanta”. Jedna z ofiar – seniorka Krystyna, właścicielka lokalu przy ul. Przemyka - zalegała z czynszem. Paweł S. zbliżył się do uzależnionej od alkoholu seniorki. Udawał zakochanego. Miał od niej uzyskać pełnomocnictwo na sprzedaż mieszkania wartego 240 tys. zł. Zgodziła się sprzedać je za niewiele ponad połowę wartości. Mimo to żadnych pieniędzy nie zobaczyła na oczy. Przez ponad rok była pojona alkoholem przez członków gangu. Zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach.
Jak słyszymy nieoficjalnie, Paweł S. miał zostać „sześćdziesiątką” – czyli w slangu przestępczym małym świadkiem koronnym. Zgodził się na współpracę ze śledczymi, jednak nie zdążył nikogo obciążyć zeznaniami. W sprawie jego śmierci toczy się odrębne postępowanie, które prowadzi Prokuratura Rejonowa w Piasecznie. - Śledztwo pozostaje w toku. Postępowanie toczy się w sprawie, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutów. na polecenie Prokuratura wykonano sekcję zwłok zmarłego, która wykazała przewlekłe zmiany chorobowe układu krwionośnego. Nie stwierdzono urazów, które mogły skutkować śmiercią. Pobrano także materiał do dalszych badań, w tym badań toksykologicznych. Obecnie oczekujmy na wyniki toksykologicznych – odpisał na nasze pytania prok. Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.