Horror rozegrał się we wtorek (13 września) we wsi w gminie Sońsk (pow. ciechanowski). Służby ratunkowe otrzymały informacje o złym samopoczuciu mieszkańców domu jednorodzinnego. Ze zgłoszenia wynikało, że rodzice oraz ich 3,5 roczna córeczka mieli objawy zatrucia. Dziewczynka wraz z matką trafiły do szpitala. Stan dziecka był tak poważny, że zostało przetransportowane do szpitala w Warszawie. Tu niestety, mimo starań lekarzy, umarło.
Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. - Według wstępnych ustaleń objawy zatrucia mogły być spowodowane niewłaściwym zastosowaniem środków gryzoniobójczych - przekazała nadkom. Jolanta Bym z ciechanowskiej policji.
Reporterzy "Super Expressu" pojechali na miejsce tragedii. Z naszych ustaleń wynika, że rodzina chciała wytruć szczury i tym przyczyniła się do śmierci jedynej córeczki.
- Niedawno zdążyli otynkować budynek i skończyć pierwsze piętro, gdy pojawiły się szczuty Zamówili tę truciznę przez internet. Kto mógł przypuszczać że zatrują tym własne dziecko! - szlochają w rozmowie z reporterami „SE” znajomi tej rodziny ze wsi w gminie Sońsk. „Niewyobrażalna tragedia…” - powtarzają tylko mieszkańcy miejscowości spod Ciechanowa. Pokazują różową zjeżdżalnię na podwórku. Dziewczynka już nigdy się na niej nie pobawi...
RMF FM podała, że rodzice dziewczynki użyli bardzo silnych substancji, które powinny być stosowane wyłącznie przez przeszkolonych pracowników firmy deratyzacyjnej. Specjalne kostki z trutką miały zostać zakopane w fundamencie po zewnętrznej stronie budynku, a w kontakcie z wilgocią uwolniły bardzo niebezpieczne opary, które właśnie mogły przyczynić się do śmierci dziewczynki.
Jak potwierdził nam Piotr Tyszka, zastępca prokuratora rejonowego w Ciechanowie - rodzice 3,5-latki zostali już przesłuchani, ale na razie nie usłyszeli zarzutów. Zlecono też sekcję zwłok dziecka, która zostanie przeprowadzona w Warszawie.