W ostatnich latach inflacja dała nam ostro popalić. I choć ceny przestały rosnąć tak szybko, nadal są wysokie. Zdecydowanie najbardziej odczuwalne były podwyżki cen żywności, co warszawiacy dostrzegają w swoich portfelach. − W porównaniu z poprzednim rokiem, ceny owoców i warzyw są znacznie wyższe. Późne przymrozki załatwiły wszystkich handlarzy. Groszek, kalafior czy fasolka są bardzo drogie − mówi nam Anna Zori (65 l.), którą spotkaliśmy na Hali Mirowskiej.
I rzeczywiście od niektórych cen może się naprawdę zakręcić w głowie − groszek za 45 zł, fasolka szparagowa po 32 zł, czereśnie po 32 zł, szparagi po 14 zł, kalafior po 12 zł czy młoda cebulka po 8, 9 zł. Takie ceny oferują mieszkańcom niektórzy kupcy.
Marzą Wam się młode ziemniaki? Za taki luksus trzeba zapłacić aż 7,5 zł za kilogram. − Ceny owoców trochę spadły. Można powiedzieć, że są już w miarę akceptowalne − mówi krótko Jolanta Gastoł (20 l.). Wtóruje jej 78-letnia Teresa Kozłowska, dla której inne owoce niż truskawki i czereśnie mogą nie istnieć. − Truskawki nadal drogie, chociaż wczoraj trzeba było zapłacić za nie kilka złotych więcej. Na czereśnie również trzeba wydać krocie, ale mam nadzieję, że jeszcze stanieją do końca wakacji − dodaje emerytka.
Wszyscy mają nadzieję, że będzie jeszcze taniej. − Staram się korzystać z przecen na wszystkie produkty spożywcze, oczywiście jeżeli takie znajdę i są dostępne. Wtedy można kupić znacznie więcej za lepszą cenę − podsumowuje pani Anna.